https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po fali grypy i COVID w Małopolsce rośnie liczba zakażeń paciorkowcami. Ponad 1200 zachorowań na szkarlatynę w pierwszym kwartale roku

Patrycja Dziadosz
W ciągu pierwszego kwartału bieżącego roku na szkarlatynę w Małopolsce zachorowało ponad 1200 osób. To zaledwie o 100 mniej niż przez cały zeszły rok. Jak tłumaczą lekarze w czasie pandemii powstała nisza, która sprzyja chorobom zakaźnym. Atakują nas nie tylko wirusy, ale i bakterie.

Choć wielu może kojarzyć się archaicznie, szkarlatyna to choroba, na którą rocznie zapada w Polsce nawet kilkanaście tysięcy osób. To przede wszystkim dzieci w wieku od 4 do 15 lat. Zakażenie wywołują bakterie – paciorkowce, które przenoszą się drogą kropelkową, głównie przez kontakt z osobą zakażoną lub przedmiotami, których używała. Na początku choroby pojawia się silny ból gardła i gorączka. Do tego biały nalot na języku i wysypka na skórze całego ciała i twarzy, oprócz okolic nosa i brody.

Szkarlatyna wraca z impetem

Przez ostatnie dwa lata choroba była w odwrocie. W zeszłym roku W Małopolsce zaraziło się nią 1353 osób (w całej Polsce ponad 11 tys.). W 2021 r. - 272 ( w całej Polsce 7662). Ale pandemiczny trend zaczyna się odwracać – szkarlatyna wraca z impetem. Tylko przez pierwsze trzy miesiące 2023 r. w naszym województwie zachorowało 1353 osób, a w całym kraju 13061.

-Spadek odporności spowodowanym ponad dwuletnim ograniczonym kontaktem z innymi osobami jest niewątpliwie czynnikiem wpływającym na wzrost zachorowań po okresie pandemii – mówi nam Dominika Łatak-Glonek, rzeczniczka małopolskiego sanepidu.

I dodaje, że ponad dwa lata życia we względnej izolacji sprawiły, że nasza odporność na wirusy i bakterie zmieniła się.

- Duża część społeczeństwa przechorowała COVID-19, co mogło u niektórych osób, szczególnie z objawami pocovidowymi, spowodować osłabienie układu odpornościowego, a w konsekwencji doprowadziło do wzrostu infekcji innymi patogenami – wyjaśnia Łatak-Glonek.

Wzrostowy trend potwierdza także dr Lidia Stopyra szefowa Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii w szpitalu im. Żeromskiego w Krakowie.

- Mamy wyraźny wzrost zakażeń paciorkowcowych. W ostatnim czasie hospitalizujemy dużo więcej dzieci z ciężkimi powikłaniami jak sepsa, czy też ciężkie zapalenie płuc i opłucnej. Niestety mieliśmy zgony dzieci w przebiegu tych ciężkich seps. Dlatego bardzo istotne jest wczesne rozpoznanie i wczesne podanie antybiotyku, działającego właśnie na paciorkowce - mówi nam dr Stopyra.

Brakuje antybiotyków

Problem w tym, że od kilku miesięcy dostęp do antybiotyków z grupy penicylin jest utrudniony.

- W szpitalu mamy dostępne leki dożylne. Natomiast jest ogromny problem z dziećmi, które przychodzą do przychodni i które nie dostają właściwego antybiotyku, bo brakuje odpowiednich leków. Był okres, kiedy doustne leki przeciw paciorkowcom nie były w ogóle dostępne w aptekach, w tej chwili jest lepiej, co nie znaczy, że lek można znaleźć „od ręki” - dodaje dr Stopyra.

Dla przykładu popularny antybiotyk z penicyliną stosowany w leczeniu zakażeń paciorkowcami u dzieci – Ospen 1000 był dostępny w czwartek 6 kwietnia tylko w jednej aptece na terenie całego województwa – w Oświęcimiu.

Kryzys lekowy zaczął się jeszcze przed pandemią. Niestety covid i obecna wojna w Ukrainie - tylko go utrwaliły.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zdrowie

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Cóż, goście ze wschodu nam to w podzięce przywieźli. I nie tylko to jedno…
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska