FLESZ - Zima 30-lecia w Polsce, zasypie nas śnieg
Domeną pań z Podborza jest szycie, ale nie takie zwyczajne. Przy pomocy igieł maszyn do szycia i nici tworzą książeczki, które można czytać dotykiem rąk.
Skąd tak oryginalny pomysł? Gospodynie zainteresowały się tematem, ponieważ syn jednej z nich od ośmiu lat uczęszcza do Szkoły dla Dzieci Niewidomych i Niedowidzących w Krakowie.
- W placówce brakuje takich książek, z których pokrzywdzone przez los dzieci mogą poznawać świat i wiele się nauczyć. Na prośbę jednej z opiekunek uszyłam w tamtym roku pierwszą taką książeczkę - opowiada Barbara Węgiel.
Koleżanki z KGW szybko podchwyciły temat. Przygotowywały książeczki z alfabetem Braille'a, cyferkami oraz grami dla najmłodszych. Wykorzystywały zwykłe tkaniny oraz filc.
- Te z nas, które miały większą wprawę w szyciu, wykonywały bardziej skomplikowane elementy. Inne robiły zatrzaski albo przyszywały rzepy - mówi Kinga Walczak, prezes Koła Gospodyń Wiejskich w Podborzu.
Spod maszyn do szycia i rąk gospodyń zaczęły wychodzić książeczki, których trójwymiarowe elementy pozwalają niewidomym i niedowidzącym dzieciom lepiej poznawać świat. - Wszystko musi mieć odpowiedni kształt, żeby dotykiem można było rozpoznać co to jest - podkreśla Barbara Węgiel.
Pierwszy zestaw książek trafił już do krakowskiej szkoły. Dzieci bardzo się ucieszyły, a ich opiekunom trudno było ukryć łzy wzruszenia. - To są małe dzieła sztuki. Zachwycone nimi są zarówno najmłodsze dzieci jak i te większe - przyznaje Lucyna Zaleska ze Szkoły dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących z Krakowa.
W rejonie świetlicy w Podborzu przynajmniej raz w tygodniu robi się ruch. O umówionej porze gospodynie z różnych części wioski zostawiają domowe obowiązki, bo spotkanie z koleżankami to rzecz święta. Wyciągają kilka maszyn do szycia, igły, nici i tkaniny. Przy miłych rozmowach zabierając się do pracy, która nieraz trwa kilka godzin.
- Wszystko zależy, które panie muszą iść wcześniej spać, bo na przykład wstają wczesnym rankiem do pracy - uśmiecha się Kinga Walczak.
Spotykają się tak już od kilku lat. Wspólnie gotowały, pomagały przygotowywać różne imprezy okolicznościowe, jednak dopiero od grudnia ubiegłego roku tworzą formalne KGW.
W połowie tego roku panie zgłosiły się do programu Funduszu Inicjatyw Obywatelskich, który wspiera działania KGW. Wpadły na pomysł, aby pozyskać pieniądze na projekt "Z igłą za pan brat". - Pomysł wziął się z naszych potrzeb. Chciałyśmy doposażyć świetlicę w odpowiedni dla nas sprzęt, uszyć fartuchy, ściereczki czy apaszki - podkreśla prezes KGW w Podborzu.
Gospodynie otrzymały z FIO 5 tys. zł, co pozwoliło na zakup maszyn do szycia oraz materiału krawieckiego. Panie raźno zabrały się do pracy, a pierwsze spod ich rąk wyszły piękne fartuchy oraz chusty. Ale zaraz potem zaczęła się ich przygoda z książeczkami sensorycznymi.
