Pijana kobieta z Krościenka rzuca szczeniakami o beton, a następnie topi je w szambie. 14-latek z Szaflar wiesza w stodole swojego psa, 19-latek ze Stasikówki wiesza czworonoga swoich sąsiadów na skakance. W Bukowine Tatrzańskiej 22--latek ciska 3-miesięcznym amstaffem o ścianę tylko dlatego, że pies zrobił kupę na dywan. Kilkanaście miesięcy temu młodzi górale z Orawy urywają głowę huskiemu ciągnąc go na smyczy za autem.
Przykładów bestialstwa wobec zwierząt na Podhalu można wymieniać bez liku. - Przykre jest to, że łączy je młody wiek sprawców. To ludzie niewykształceni, bez pracy - mówi Beata Czerska z Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Zakopanem. - Najgorsze jest jednak to, że dla nich to nic złego zabić zwierzę czy przysporzyć mu cierpienia. Oni nie czują, że robią źle. Przykłady zachowania wobec zwierząt wynoszą więc z domu rodzinnego.
Czerska w ciągu ostatnich tygodni wielokrotnie uczestniczyła w rozprawach sądowych przeciwko młodocianym, którzy znęcali się nad zwierzętami. Występowała tam w charakterze świadka bądź oskarżyciela posiłkowego. Za każdym razem starała się rozmawiać z oskarżonymi o ich postępowaniu. - I mogę powiedzieć jedno. Oni żyją w jednym środowisku, nie rozwijają się, nie poszerzają swoich horyzontów. Im brakuje dohumanizowania - mówi. - Nierzadko to ludzie pod opieką ośrodków pomocy społecznej. Być może także pracownicy socjalni powinni zwracać uwagę na zwierzęta u swoich podopiecznych.
- Może takie współdziałanie mogłoby pomóc. Nasi pracownicy socjalni rzeczywiście mają częsty i dobry kontakt ze swoimi podopiecznymi. Tu jednak uważam, że najważniejsze jest to, co dzieci wyniosą z domu bądź ze szkoły - mówi Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego.
By uczulić młodych górali na los zwierząt, Zakopiańskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami we współpracy z krakowskim oddziałem, rozpoczęło spotkania z dziećmi i młodzieżą z podhalańskich placówek. - To jedyna droga. Dzieci są z gruntu dobre, są wrażliwe. Dzięki uświadomieniu ich może jedno czy drugie zwróci w domu uwagę ojcu czy dziadkowi, że niewłaściwie traktuje zwierzę - mówi Mariola Włodarczyk z ZTOnZ.
Działaczki towarzystwa odwiedziły już szkołę w Szaflarach, tam gdzie chodził 14-latek, który powiesił psa, szkoły podstawowe w Zakopanem, m.in. na Olczy, gimnazja, a także miejscowe przedszkola. - Dzieci reagują wspaniale. W jednej ze szkół mały Klimek wstał i taką czystą góralszczyzną powiedział, że on ma gazdówkę i gdy dorośnie, zrobi tam schronisko dla zwierząt. Oczywiście to są dziecięce marzenia, jednak liczymy na to, że gdy dorosną, w ich świadomości pozostanie myśl, że zwierzęta też odczuwają - wyjaśnia Włodarczyk.
Zajęcia nie polegają jedynie na opowiadaniu dzieciom, że zwierzęta to żywe istoty i też czują. Młodzi ludzie są wciągani w czynną pomoc czworonogom. - W Szaflarach na przykład dzieci wspólnie będą robiły budę dla najbiedniejszego psa w ich okolicy - opowiada pani Mariola.
W zamierzeniach jest powołanie do życia małego wolontariatu dzieci i młodzieży na Podhalu. - Chcemy w ten sposób zachęcić młodych górali, by po godzinach lekcyjnych, z własnej woli zechcieli pomóc zwierzakom. Będą chcieli robić dla psów sienniki, które następnie zostaną przez młodzież dostarczone dla zwierzaków, które w ich miejscowościach tego najbardziej potrzebują - zapowiada Zakopiańskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
Równocześnie animalsi chcą zaapelować do dyrektorów szkół o namawianie dzieci do charytatywnej działalności na rzecz zwierząt.
Tak dawniej wyglądała droga Kraków - Tarnów [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!