Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podróżują za klucz do swojego domu

Halina Gajda
Halina Gajda
Couchsurfing to także sposób na poznawanie świata, inny niż  folder turystyczny.
Couchsurfing to także sposób na poznawanie świata, inny niż folder turystyczny. archiwum
Couchsurfing to najprościej mówiąc „turystyka kanapowa”. Oferujemy turystom darmowe miejsce do spania, sami podróżujemy w ten sam sposób - mówi Szymon Jamro ze Stróżówki koło Gorlic.

Najtrudniejszy pierwszy krok - mówi Szymon Jamro ze Stróżówki. - Potem, można bez większego strachu i takich kosztów podróżować po całym świecie - dodaje.

Jego przygoda z couchsurfingiem dosłownie „surfowaniem po kanapach” zaczęła się kilka lat temu. Nie znającym tematu wyjaśniamy, że to sposób na podróżowanie, a konkretnie znalezienie noclegu „za Bóg zapłać”. Cały myk polega na tym, że wybierając się w podróż, dajmy na to do Paryża, na tydzień, zamiast bulić grubą kasę za noclegi w hotelach czy motelach, można skorzystać z darmowego spania. Couchsurferzy z zasady nie są wybredni, biorą, co jest.

- Wszystko zależy od preferencji i oferty - mówi pan Szymon. - Może to być kanapa w wieloosobowym pokoju, osobna sypialnia ze wszelkimi wygodami albo po prostu miejsce w korytarzu na położenie śpiwora czy karimaty - opisuje.

Po międzynarodowych kanapach

Podczas rejestracji podaje się garść dosyć podstawowych informacji - miejsce noclegu, czy to kanapa, czy wspomniane miejsce w przedpokoju, dostęp do mediów, sklepu. Podaje się też kilka informacji o sobie: co lubię, co mnie interesuje, czego szukam w danym kraju, regionie, jakie kraje się odwiedziło, dotychczasowe doświadczenie związane z podróżami. - Couchsurfing to nie tylko sposób na znalezienie dachu nad głową - mówi pan Szymon. - Bo nic nie stoi na przeszkodzie, by umówić się na kawę z kimś, kto akurat ma czas - dodaje.

Surfowanie po kanapach ma jeszcze jedną, ważną zaletę - szansę na poznanie ciekawych ludzi, którzy z czasem mogą nawet stać się przyjaciółmi. Poza tym zawsze można liczyć na darmową oprowadzkę po ciekawych miejscach, czasem zupełnie innych, niż te z folderów dla biur podróży.

Referencje są ważne - wystawia się je osobie, która udzieliła darmowego zakwaterowania, albo którą się odwiedziło. Tę swoistą ocenę otrzymuje od tych, którzy spali u nas. Ta uwiarygadnia nas w oczach świata, czyli innych „serfujących po kanapach”.

Pan Szymon z dobrodziejstw couchsurfingu korzystał w obie strony: sam szukał schronienia, ale udzielał go też innym.

- Była u mnie „delegacja” z Gwadelupy - mama z córką, ale też Iranka czy Finka - relacjonuje.

Rodzina Jamrów zaś, przy okazji wizyty na Cyprze korzystała z uprzejmości Cypryjczyka i Francuza: - Jak się okazało, ten drugi miał narzeczoną, Polkę - śmieje się.

Pod warstwą wszelkich kontaktów jest jednak znajomość języka. Angielski to taka współczesna łacina.

Sposób na podróżowanie dla dużej rodziny

O ile couchsurfing jest idealny dla podróżujących samotnie i co najwyżej w parach, to dla rodzin, zwłaszcza liczniejszych, odpada. - Dla takich gromadek, jak moja, jest inne rozwiązanie - mówi. - To swoista wymiana... domów - dodaje tajemniczo.

Rzecz jest banalnie prosta. Na branżowych portalach ogłasza się, że możemy oddać nasz dom do użytkowania innej rodzinie. Są wersje międzynarodowe i krajowe. Jamrowie spędzili w ten sposób wakacje w Dolinie Loary. - Przyjechaliśmy na miejsce, do w pełni wyposażonego domu - opowiada. - Trzykondygnacyjna willa bez trudu nas pomieściła - wspomina.

W najbliższym sąsiedztwie były jeszcze dwie czy trzy inne posiadłości. Tubylcy natychmiast zaoferowali pomoc, podpowiedzieli gdzie najlepiej robić zakupy, co ciekawego można zwiedzić.

- Dla większości, Loara to przede wszystkim zamki - relacjonuje dalej. - Jest ich dziesiątki i tak naprawdę nie wiadomo, do którego z nich zajrzeć. Nasi sąsiedzi wytyczyli nam trasę: tu jedźcie, ale nie wchodźcie do środka, bo tam nic ciekawego nie ma, tam trzeba zobaczyć wszystko, jeszcze gdzieś warto zobaczyć ogrody, a gdzie indziej wystarczy obejrzeć zamek z okien samochodu, bo jest w nim to samo, co w innych. - Zaprosili nas na wspólną kolację, następnego oni dnia przyszli do nas.

- Mogliśmy przez kilka dni żyć tak, jak oni - opowiada.

Jak zastajesz dom, tak go zostawiasz

Przy oddawaniu turystom domu we władanie obowiązuje kilka zasad.

- Jaki zastajesz, taki zostawiasz - mówi pan Szymon.

Przygotowując swój, zawsze dokładnie sprzątają. Zostawiają też pełną lodówkę, tak by przynajmniej tego pierwszego dnia, goście mieli sobie z czego zrobić kanapkę. Oczywiście można przyrządzić jakieś uniwersalne danie, lubiane przez wszystkich, łatwe do odgrzania.

- Nic nie stoi na przeszkodzie, by było to jakiś lokalny przysmak - uśmiecha się.

Osobiście preferuje nieco innym model, a mianowicie pomieszkania, dzień lub dwa z gośćmi i pokazania im rozkładu domu, ciekawych miejsc w okolicy wartych zwiedzenia.

- Promuję, co nasze, czyli szlak architektury drewnianej, wszystko, co związane z historią nafty - wylicza. - Poza tym udostępniam wszelkie promocyjne ulotki dotyczące regionu - dodaje jeszcze.

Pytany o bezpieczeństwo zamieszkania czy to rodzinnie, czy samotnie w obcych miejscach mówi wprost: jest znacznie większa szansa na atak terrorystyczny na duży hotel niż dom na przedmieściach.

- Za zaoszczędzone na kosztach noclegów pieniądze, zawsze można pójść na jakieś szalone zakupy do galerii handlowej albo wydać na inną, kosztowną atrakcję - śmieje się.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Góry, jeziora i palmy, czyli wakacje w szwajcarskim Ticino

Autor: Agencja Informacyjna Polska Press, x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska