Po raz pierwszy w teatralnej historii Broadwayu firma kosmetyczna połączyła siły z twórcami popularnego musicalu.
Tą firmą jest polski INGLOT, który ma 420 punktów sprzedaży w Polsce i na świecie, w tym salon przy Times Square w Nowym Jorku.
Musical "Pippin" to natomiast jedna z najgorętszych dzis produkcji musicalowych w Ameryce, zdobywca aż czterech Tony Awards 2013, w tym dla pierwszoplanowej aktorki.
Polski Inglot zaopatruje artystów "Pippina" w kosmetyki o intensywnych barwach, które są w stanie sprostać warunkom na scenie. A w tym show są one skrajnie trudne: oprócz aktorów przez blisko dwie godziny śpiewających i tańczących w gorącym świetle reflektorów, na scenie występują również ucharakteryzowani akrobaci.
Firma wypuściła też na rynek serię kosmetyków inspirowaną klimatem musicalu: mają one nasycone pigmentem, wibrujące barwy mające oddać, jak twierdzą producenci, żywiołowość przedstawienia.
Hayden Tee, dyrektor kreatywny Inglota w USA, mówi: - To jest pierwszy przypadek, według mojej wiedzy, kiedy firma kosmetyczna tworzy linię produktów specjalnie na potrzeby show na Broadwayu i jesteśmy z tego niewyobrażalnie dumni.
Inglot oraz producenci "Pippina" wraz z zespołem gościli przedstawicieli nowojorskiego świata teatralnego w studio Inglota na 5. piętrze słynnego Chelsea Market (w tym budynku ma biura m.in.firma Google).
Aktorzy Billy Tighe i Bethany Moore wykonali dla gości kilka hitowych piosenek z "Pippina", publiczność entuzjastycznie reagowała też na pokaz umiejętności akrobatycznych Victorii Moore, a wizażyści pokazywali zaproszonym gościom, jak na własny użytek mogą wykreować bajkowy świat "Pippina" - świat z nieziemsko długimi rzęsami!
Tego sukcesu nie doczekał twórca firmy Wojciech Inglot. Zmarł w lutym. Miał 57 lat. Urodził się w Przemyślu, a po ukończeniu liceum przyjechał do Krakowa, gdzie studiował chemię na UJ. Po studiach, które ukończył w roku 1979, pracował w krakowskiej Polfie.
Planował emigrację i założenie własnej firmy w Stanach. W podjęciu odmiennej decyzji pomógł mu dekret gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który nakazywał państwowym przedsiębiorstwom pozbywanie się niepotrzebnych urządzeń.
W 1983 r. Wojciech Inglot z siostrą kupili część urządzeń z krakowskiej Polfy i wynajęli piętro w domu jednorodzinnym w Przemyślu. Tak powstała firma Inglot, która produkowała dezodorant w sztyfcie VIP, konkurencję dla dezodorantów Fa, dostępnych wówczas jedynie w peweksach.
Pod koniec lat 80. Inglot zrezygnował ze sprzedaży produktów w drogeriach i zainwestował we własne stoiska. Potem przyszedł czas na zagranicę. Dziś firma jest w 46 krajach.
W roku 2009 wspólnie z żoną został sklasyfikowany na 85. miejscu listy "Stu najbogatszych Polaków".
