Czytaj także:
Mieszkańcy żyją w strachu. Policja odbiera dziesiątki telefonów od przerażonych krakowian, którzy informują o niepokojących znaleziskach. - Nasi pirotechnicy jeżdżą z psami pod każdy zgłoszony adres - mówi Katarzyna Cisło z komendy małopolskiej policji. - Na szczęście nie mamy kolejnych bomb - uspokaja. Na razie.
Tymczasem prokuratura przyznaje, że niedzielna eksplozja przy ul. Krymskiej ma wiele zbieżności z wybuchami przy Siarczanej i Jeleniogórskiej z ubiegłego miesiąca. Tym samym śledztwem zostały objęte także podpalenia (listopad - luty 2011) w tym samym rejonie Krakowa. Jedynie w sprawie wybuchu przy ul. Skarżyńskiego (ub. czwartek) jest prowadzone osobne śledztwo.
Dopiero w poniedziałek policjantom wreszcie udało się opracować portrety pamięciowe sprawcy zamachów bombowych z południowej części Krakowa. Śledczy wciąż jednak nie potrafią odpowiedzieć na najważniejsze pytanie: jaki jest motyw i czym się kieruje zamachowiec, gdy podkłada bomby. Policja nie wyklucza, że osoby poszkodowane nie były przypadkowe i chodzi o rozliczenia finansowe.
Reporterzy "GK" rozmawiali jednak z mieszkańcami osiedli, na których doszło do wybuchów. Niektórzy nasi rozmówcy znają poszkodowanych i zaprzeczają, by ofiary dostawały listy z pogróżkami czy żądaniem haraczu. Są przekonani, że "bombiarz" to ten sam człowiek, który niszczył samochody dwa lata temu oraz podpalał auta w lutym 2011.
- Każda ofiara eksplozji wcześniej miała zdewastowany samochód i dostała ulotkę w skrzynce pocztowej o tej samej treści. On wraca w te same miejsca z coraz okrutniejszym planem, tak by było o nim coraz głośniej - nie ma wątpliwości nasz rozmówca (chce zachować anonimowość). Dodaje, że bomber wcale się nie mści na konkretnej osobie. - Bo nie wie, w czyje ręce trafi jego ładunek: osoby dorosłej, dziecka, sąsiada, a może pracownika Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. Nie chodzi mu wcale o personalną zemstę, tylko o to, by zrobić krzywdę, zadać ból. Przestał się fascynować niszczeniem i podpalaniem aut, bo policja już nie przekazywała mediom informacji o tym. Zaczął działać bardziej bestialsko.
Policja weryfikuje te informacje, ale o szczegółach mówić nie chce. Byliśmy w poniedziałek przy ul. Krymskiej, gdzie w niedzielę nastąpił atak. To elegancka część Krakowa. W równej zabudowie stoi kilka domów, przed którymi lśnią drogie auta. Pokazywaliśmy portrety pamięciowe sprawcy napotkanym przechodniom. Wielu bało się rozmawiać.
65-letni mężczyzna, poszkodowany w niedzielę właściciel domu przy Krymskiej, czuje się już lepiej. Jest po zabiegu, lekarze usunęli z jego ciała odłamki bomby. - Nie ma złamań, zwichnięć, jedynie rany - informuje Joanna Burgieł ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Dzięki monitoringowi z miejsc, w których doszło do podpaleń i wybuchów, udało się zawęzić krąg potencjalnych sprawców i stworzyć dwa portrety pamięciowe. Na pierwszym jest mężczyzna w wieku ok. 45-50 lat, wzrostu ok. 185-190 cm, o sylwetce krępej, twarzy trapezoidalnej, cerze normalnej - opalonej, włosach średniej długości (ok. 15-20 mm), prostych, ciemnych, oczach średniej wielkości, dość szeroko rozwartych; nosie średniej długości, szerokim, bulwiastym, ustach długich, średniej grubości, falistych.
Na drugim portrecie jest mężczyzna w wieku ok. 25-30 lat, wzrostu ok. 180 cm, sylwetce lekko otyłej, twarzy owalnej, szerokiej, cerze normalnej, włosach krótkich (ok. 10-12 mm), ciemnych, brwiach średniej długości, łukowatych, ciemnych, oczach średniej wielkości, nosie średniej długości, dość szerokim, lekko bulwiastym, ustach średniej długości.
Policja wyjaśnia, że portrety zostały sporządzone dzięki dwóm odrębnym materiałom dowodowym. - Może to być jednak ta sama osoba, gdyż są pewne podobieństwa, np. nos, fryzura, uszy, wzrost, krępa sylwetka. Ale nie wykluczamy też, że chodzi o dwie osoby - mówi Katarzyna Cisło.
Policja prosi o kontakt osoby, które rozpoznają mężczyznę. Informacje, które mogą być przydatne, można zgłaszać na numery telefonów: 997, 12 615 55 10 lub 12 413 44 44.
- To jest chyba taki szaleniec, który próbuje rzucić wyzwanie organom ścigania - tak o krakowskim "bombiarzu" mówił wczoraj na specjalnej konferencji prasowej wiceminister spraw wewnętrznych Adam Rapacki. Dowiedzieliśmy się, że Instytut Ekspertyz Sądowych już opracowuje portret psychologiczny zamachowca.
Krakowski psycholog - prosi o nieujawnianie nazwiska - zauważa, że szum medialny wokół serii wybuchów bombowych ma swoje konsekwencje. Z jednej strony może uczulać mieszkańców, aby zwracali uwagę na przedmioty, które mogą być bombą. Z drugiej może działać na sprawcę.
- Niewykluczone, że śledzi relacje telewizyjne, słucha radia, czyta prasę i będzie reagował stosownie do sytuacji. Być może sprawia mu satysfakcję, że jest nieuchwytny, ma przewagę nad policją. Może też go cieszyć, że ludzie się boją i on ma władzę - mówi psycholog.
Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!
Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski**
Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail