Przepis do poprawki?
Artykuł 50a Kodeksu wykroczeń mówi: "Kto w miejscu publicznym posiada nóż, maczetę lub inny podobnie niebezpieczny przedmiot, a okoliczności jego posiadania wskazują na zamiar użycia go w celu popełnienia przestępstwa, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 3000 zł".
Policji chodzi o ten fragment, który wskazuje, że posiadacza maczety czy noża można ukarać wyłącznie wtedy, gdy ma on zamiar jego użycia. - Jak to udowodnić? - denerwuje się gen. Mariusz Dąbek, komendant małopolskiej policji. - Łapiemy trzech, czterech, pięciu miśków wracających wieczorem z siłowni z maczetami i nie możemy im nic zrobić. Sądy dają wiarę ich tłumaczeniom, że właśnie jechali na działkę podcinać krzaki. To absurd - ciągnie szef małopolskich policjantów. I pyta: - Jak to możliwe, że człowiek może bezkarnie chodzić z nożem po centrum miasta?
Sąd zwraca maczetę
W Krakowie nietrudno znaleźć przykłady spraw, w których sędzia wypuścił na wolność kibola z maczetą. Zdarza się to np. w sądzie nowohuckim.
Przykład pierwszy: 8 listopada ub.r. policja dostała cynk, że bojówka Wisły spotyka się w Gimnazjum 42 na os. Strusia i po godzinach lekcyjnych trenuje tam sztuki walki. Kibole zbierali się trzy razy w tygodniu na półtorej godziny.
Z informacji zdobytych przez policjantów wynikało, że wśród ćwiczących może być poszukiwany Daniel M. ps. "Mrozek", uczestnik krwawej ustawki w Nowej Hucie z maja 2010 roku, w wyniku której zginął inny pseudokibic -"Makos". "Mrozek" został skazany przez sąd dla nieletnich, miał trafić do poprawczaka, ale się tam nie zjawił.
Policjanci namierzyli go w gimnazjum. Strzał był celny, bo "Mrozek" brał udział w ćwiczeniach kick-boxingu. Przy innym członku grupy, Patryku P. (27 l.), znaleziono 40-centymetrową maczetę, trzech innych miało pałki teleskopowe, a 22-letni Jan C. aż trzy noże. Spisano około 20 osób.
Policjanci skierowali do nowohuckiego sądu wniosek o ukaranie Patryka P. za posiadanie maczety w miejscu publicznym. Sąd potwierdził, że mężczyzna miał maczetę, ale "nie ustalono w wiarygodny sposób, jakie okoliczności zatrzymania tego przedmiotu wskazują na zamiar użycia go w celu popełnienia przestępstwa". Zdaniem sądu, ten zamiar nie wynikał ani z zachowania Patryka P., ani z okoliczności zdarzenia. Sąd zwrócił mu maczetę.
Nóż wziąłem od babci...
Skazany nie został też Jan C. (ten od trzech noży). Ale znów trafił na policjantów - 28 lutego na ul. Bora-Komorowskiego, którą jechał swoim volvo. Miał przy sobie nóż i maczetę. - Jadę na mecz kibicować swojej drużynie - nawet nie ukrywał kibol Wisły.
Dodał jeszcze, że maczetę wziął z ogrodu, a nóż od babci. Funkcjonariusze skierowali do sądu wniosek o ukaranie go w oparciu o art. 50a. I tym razem sąd odmówił wszczęcia postępowania, oddając Janowi C. narzędzia. Stwierdził, że... "wnętrze samochodu nie jest miejscem publicznym".
Przykład z Podgórza
Natomiast sąd dla Krakowa-Podgórza w podobnych sprawach nie ma wątpliwości, że są przesłanki do karania. Grzywnę 3 tys. zł zapłaci mężczyzna, który 3 lipca br. przewoził maczetę w aucie na ul. Pużaka. Tłumaczenie kibola, że przedmiot służy mu do obrony dziewczyny, nie przekonało sądu. Inny pseudokibic, złapany 19 lipca na ul. Wielickiej z maczetą, zapłaci 4 tys. złotych.
Za podobne wykroczenia podgórski sąd wymierza nie tylko karę grzywny, ale też ograniczenia wolności - sprawca musi wykonywać nieodpłatne prace społeczne. Tak było na przykład z Bartłomiejem F., zatrzymanym z nożem przed barem Kojot na ul. Polonijnej.
Wyroki zapadły również m.in. na posiadaczy kijów, siekierki, kastetu. W jednym przypadku podgórski sąd oddał obwinionemu dwie kominiarki i gaz pieprzowy, ale nakazał zniszczenie maczety i skazał jej właściciela na miesiąc ograniczenia wolności.
Winne prawo czy sądy?
Generał Dąbek uważa, że lekarstwem na tę sytuację jest zmiana przepisów. Posłowie, z którymi rozmawialiśmy, przyznają, że problem trzeba jakoś rozwiązać.
- Nie możemy przyzwalać na sytuację, w której pseudokibice terroryzują miasto, a policja, mimo szczerych chęci, nie może się z nimi rozprawić - stwierdza poseł Jerzy Fedorowicz (PO). - Musimy siąść w Sejmie i porządnie się temu przyjrzeć - mówi.
Poseł Andrzej Duda (PiS) nie ma wątpliwości, że kibole czują się bezkarni. Zgadza się, że przepisy w kwestii posiadania niebezpiecznych narzędzi można by zaostrzyć. Ale uważa, że i w obecnym stanie prawnym można by skuteczniej walczyć z pseudokibicami, gdyby sądy wykazywały się większą surowością.
- Od połowy czerwca krakowska policja złapała 150 kiboli z maczetami lub nożami. Tylko w kilkunastu przypadkach sąd ich ukarał. Większość spraw umarza lub odmawia wszczęcia postępowania. Bo tak jest łatwiej. Problem leży głównie w interpretacji prawa. Przecież część sądów, szkoda że mniejsza, uwzględnia argumentację policji - ciągnie Duda.
Sądom brakuje odwagi
Jan Widacki, prof. prawa, kryminolog, biegły sądowy:
Trzeba zastanowić się, czy problemem są same przepisy, czy sposób ich interpretowania przez sądy. W mojej ocenie, sądom czasem brakuje odwagi, czasem zdrowego rozsądku. Inna sprawa, że policji z kolei często brakuje dowodów. Każdy przypadek jest inny i każdy wymaga tego, żeby indywidualnie mu się przyjrzeć, rzetelnie ocenić, czy posiadacz maczet czy noży miał zamiar użyć ich w celach przestępczych czy też nie. Tu nie ma prostych recept.
Zbigniew Ćwiąkalski, prof. prawa, były minister sprawiedliwości:
Rozumiem frustrację policji, że przepis utrudnia im pracę. Ale nie widzę lepszego rozwiązania, niż to obecnie funkcjonujące. Zmiana przepisów na ostrzejsze mogłaby sparaliżować społeczeństwo - nie może być tak, iż zwykli ludzie się tłumaczą, że mają przy sobie scyzoryk! Przecież większość ludzi chodzących z takimi narzędziami nie ma przestępczych zamiarów. Mamy zasadę domniemanej niewinności. Zmiana przepisu byłaby niekonstytucyjna.
Nowoczesny kibol myśli, jak wyłudzić VAT
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+