https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Policja w Stryszawie musi jeździć furmanką

Małgorzata Targosz
Policja
- Czyżby kryzys zmusił funkcjonariuszy do zmiany środka lokomocji na bardziej ekonomiczny? - pokpiwali sobie mieszkańcy.

Jeszcze całkiem niedawno suska policja chwaliła się, że otrzymała trzy nowe radiowozy Kia Cee'd w wersji kombi i unijnych kolorach. Dlatego widok policjanta powożącego koniem całkiem polskiej maści kasztan zadziwił mieszkańców Stryszawy (powiat suski).

- Czyżby kryzys zmusił funkcjonariuszy do zmiany środka lokomocji na bardziej ekonomiczny? - pokpiwali sobie stryszowianie, obserwując jak policjant gna środkiem wsi na furmance.

Wszystkim ciekawskim śpieszymy z wyjaśnieniami. To nie kryzys jest przyczyną tej nietypowej sytuacji, ale pijany kierowca. A dokładniej woźnica. Kiedy dyżurny suskiej komendy otrzymał zgłoszenie, że drogą z Kukowa do Stryszawy jedzie najprawdopodobniej pijany woźnica, wysłał tam kolegów z sekcji ruchu drogowego. Rzeczywiście, wóz jechał zygzakiem. Nic w tym dziwnego, bo woźnica, 62-letni mieszkaniec Stryszawy, miał - jak się potem okazało - ponad dwa promile alkoholu we krwi.

- Pojawił się poważny problem: co zrobić z koniem? - relacjonuje kłopoty kolegów z drogówki oficer prasowy suskiej komendy Paweł Siwiec. Policjanci nie mogli pozwolić, by pijany woźnica dalej powoził. Nie było więc wyjścia i jeden z nich musiał się wcielić w rolę woźnicy. Sierżant sztabowy Janusz Wągiel chwycił za lejce, strzelił batem i jechał wozem blisko dwa kilometry, by odprowadzić konia do stajni.

- Z takimi sytuacjami policjanci też muszą sobie poradzić - komentuje Siwiec. A pijany woźnica za swój wybryk odpowie przed sądem. Grozi mu rok więzienia.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

f
fan
love dziennikarka
k
krzychu k
love marek love,,,,,
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska