https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polowanie na sympatycznego misia [WIDEO]

Wojciech Zatawarnicki
Miś spacerował po jezdni, wylegiwał się na środku drogi, wędrował między zagrodami. No i powstał problem: co zrobić z dzikim zwierzęciem, które nie boi się ludzi? I tak dziwnie się zachowuje? Uznano, że sytuacja jest niebezpieczna...

Przez kilkanaście dni towarzyski miś był widywany w okolicach Polany w pow. bieszczadzkim. Zaczęło się 2 lutego. Jedna z mieszkanek, wracając nocą do domu samochodem, natknęła się na niego na drodze. Przez kilkaset metrów biegł przed samochodem. Później misia zaczęto widywać w okolicy głównej drogi w Polanie, między zabudową i na wzniesieniu Ostre.

- Zwierzę sympatyczne, owszem, ale robi się niebezpiecznie - alarmowali nas mieszkańcy. - Tutaj chodzą ludzie, na okolicznych wzniesieniach dzieci jeżdżą na sankach.

Jednak największy niepokój wzbudzało dziwne zachowanie osobnika. Bo to, że w okolicznych lasach żyją niedźwiedzie, nikogo tu nie dziwi. Przecież niejeden mieszkaniec miał bliski kontakt z drapieżnikiem.

- Z tym niedźwiedziem jednak jest coś nie tak - zaobserwował Łukasz Wierciński, który nagrał dziwne zachowanie misia. - Jechałem ze znajomym samochodem. Leżał na plecach na środku drogi i cały się trząsł. Wyglądało to jak atak padaczki.

Mieszkańcy Polany słyszeli też jego ryki, postękiwania i zawodzenie, które rozlegało się z dolinki potoku.

O sytuacji powiadomiono Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Rzeszowie. W czwartek, 9 lutego, na miejscu pojawił się pracownik RDOŚ wraz z ekspertem od niedźwiedzi. Zwrócono się do mieszkańców, by w razie spotkania ze zwierzęciem zawiadomili lekarza weterynarii w Czarnej, który ma go uśpić. A wszystko po to, by przewieźć niedźwiedzia do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu.

Plan nie wypalił. Bo jak się okazało, nie ma tam dla niego miejsca.

Zwierzę jest chore?

- Z informacji, jakie się pojawiły oraz filmów zamieszczonych w internecie mogę przypuszczać, że ten osobnik może być chory i mieć poważne zmiany w układzie nerwowym - przewiduje Radosław Fedaczyński z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. - Jego stan wydaje się być ciężki. Powinien przebywać na obserwacji przez kilka tygodni. Niestety, my nie mamy warunków, by zaopiekować się tak dużym niedźwiedziem.

Miś został więc w lesie. Mieszkańcy zaczęli komentować, że został pozostawiony samemu sobie. Tak jakby oczekiwano, aż sam zdechnie.

Nie dla misia kiełbasa

Tymczasem miś nie stronił od towarzystwa.

- Wbiegł na drogę między samochody - opowiada swe spotkanie z drapieżnikiem Stanisław Wytyczak z Polany. - Podszedł do auta, obwąchał go i stanął z boku na dwóch łapach. To było coś niesamowitego! Nie wiedzieliśmy, co zrobi. Czy wejdzie na dach, czy uderzy łapą i wybije szybę. Na szczęście odszedł.

Wytyczak uwiecznił tę przygodę zdjęciem, które obiegło serwisy informacyjne.

Od poniedziałku misia widziano jeszcze kilka razy. Głównie na podjeździe na Ostre. Spacerował po głównej drodze, albo kładł się na środku jezdni, wstrzymując ruch. Nie przeszkadzały mu samochody, ani obecność ludzi. Niektórzy częstowali go jabłkami, bananami, chlebem.

- Dostał nawet kiełbasę, ale nie był nią zainteresowany - opowiada nasz rozmówca.

Są również tacy, którzy twierdzą, że niedźwiedzia głaskali. W sieci można znaleźć wiele zdjęć i filmów niedźwiedzia z Polany.

- Z informacji, jakie się pojawiły oraz filmów zamieszczonych w Internecie mogę wnioskować, że ten osobnik może być chory i mieć poważne zmiany w układzie nerwowym – tłumaczy Radosław Fedaszyński z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. - Jego stan wydaje się być bardzo ciężki. Powinien przebywać na obserwacji przez kilka tygodni. Niestety my nie mamy warunków, by zaopiekować się tak dużym niedźwiedziem. Mieszkańcy Polany udostępnili nam zdjęcia z kolejnego spotkania. Do spotkania doszło dzisiaj około godziny 17.Zobacz też: Niedźwiedź z Polany jest chory

Kolejne spotkanie z niedźwiedziem z Polany [FOTO]

Trzeba go wywieźć z dala od ludzi

Posesję Andrzeja Łopuszańskiego w Polanie niedźwiedzie odwiedzały już kilka razy.

- Kiedyś przyszła niedźwiedzica z dwójką małych - opowiada gospodarz. - Jedno z nich zaplątało się w przewody pastucha elektrycznego umieszczonego kilka metrów od domu. Płacz był niesamowity. Ale niedźwiadek po kilku minutach uwolnił się z pułapki. Niedawno w pobliżu zagrody spacerował młody osobnik. Jednak takiej historii, jak z tym niedźwiedziem, który odwiedza nas teraz, jeszcze nie było - dodaje Łopuszański.

Tymczasem w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych zapadła decyzja.

- Po rozmowie z dyrektorem informuję, że dziś (środa - red.) niedźwiedź zostanie odłowiony i wywieziony w miejsce oddalone od wszelkiej zabudowy ludzkiej - poinformował naszą redakcję Łukasz Lis, rzecznik prasowy RDOŚ w Rzeszowie. - Jednocześnie apelujemy, aby nie zbliżać się do niego i nie dokarmiać. Pamiętajmy, że niezależnie jak łagodny wydaje się ten niedźwiedź, jest to dzikie zwierzę i może być niebezpieczne. Takimi działaniami tylko mu szkodzimy, ponieważ zwierzę szybko się uczy, a tym samym przyzwyczaja do łatwo dostępnego pokarmu - tłumaczy rzecznik. - Wpływa to negatywnie na zachowanie niedźwiedzia. Zaczyna przystosowywać się do warunków stworzonych przez działalność człowieka. Po pewnym czasie takie zwierzęta okazują się problemowe. Dochodzi do konfliktów niedźwiedź-człowiek, co zazwyczaj kończy się dla zwierzęcia tragicznie. Przykłady można odnaleźć w Tatrzańskim Parku Narodowym. Przypomnijmy choćby losy niedźwiedzicy Magdy czy niedźwiedzia Kuby.

Polowanie czas zacząć

Akcja schwytania niedźwiedzia rozpoczęła się w środę w godzinach popołudniowych. Przeprowadzili ją pracownicy Nadleśnictwa Lutowiska, działania koordynowali specjaliści z Bieszczadzkiego Parku Narodowego.

- Niedźwiedź został uśpiony, po czym - w celu wykluczenia chorób, o które był posądzany - dokładnie przebadany przez lekarza weterynarii - poinformował nas Łukasz Lis. - Lekarz ocenił stan niedźwiedzia jako dobry, więc zwierzę mogło zostać uwolnione do środowiska naturalnego.

Dziwne zachowanie misia, które mogło świadczyć o ciężkiej chorobie, rzecznik tłumaczy w następujący sposób: - Jest to młody niedźwiedź, który przeżywa pierwszą samodzielną zimę. Wybudzony ze snu, poszukiwał pokarmu. A trzeba zaznaczyć, że wybudzony niedźwiedź ma niski poziom glukozy, stąd też może wydawać się otępiały. Dlatego też nie ma powodów do zmartwień - zapewnia rzecznik.

Zgodnie z wcześniejszą decyzją, niedźwiedź został wywieziony w specjalistycznej klatce w miejsce oddalone od wszelkiej zabudowy.

- Niestety, musiał zostać przesiedlony - tłumaczy rzecznik. - Miejmy nadzieję, że niedźwiadek odnajdzie się w nowym miejscu i bez niepokojenia ludzi będzie w nim spokojnie egzystował.

Pogotowie dla niedźwiedzi

Historia misia z Polany uwidacznia problem, który w Polsce istnieje od lat.

- W kraju nie ma miejsca, aby przyjąć na profesjonalną i bezpieczną obserwację tak dużego niedźwiedzia - mówi Radosław Fedaczyński z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. - Staramy się o utworzenie „Pogotowia dla niedźwiedzi”. Pomysł zrodził się po odnalezieniu przez leśników w Cisnej małej niedźwiedzicy, która obecnie przebywa w poznańskim zoo.

Zbierane są na ten cel pieniądze. Koszt to blisko 650 tys. złotych. Projekt będzie realizowany dwuetapowo. Najpierw powstanie budynek wraz infrastrukturą, a potem wybieg dla zwierząt.

Pieniądze zbierane są między innymi poprzez sprzedaż cegiełek. Koszt jednej to 11,81 zł. Więcej informacji pod adresem: www.facebook.com/pogotowiedlaniedzwiedzi/.

Komentarze 10

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

B
Bogda
W dniu 21.02.2017 o 07:33, ekolożka weganka napisał:

Najlepszym lekarstwem dla tego misia jest ołów. Wszystkie niebezpieczne zwierzęta dla ludzi powinny być wybite co do nogi. Życie ludzkie jest bezcenne, a zwierzęcia nie. Nie ma już w środowisku przyrodniczym mamutów, tygrysów szablastozębnych, czy nosorożców włochatych i nikt z tego powodu nie płacze.


Najlepszym lekarstwem na ekolożke będzie psychiatryk z izolatką. Choroba może się rozprzestrzeniać. Zalecana kwarantanna. W środowisku ludzi stanowi zagrożenie.
J
Jolanta

A na moje  oko ten miś pchał się do ludzi jak by szukał właściciela . Moim zdaniem tan miś żył wśród ludzi stąd to dziwne zachowanie 

E
EKG
W dniu 21.02.2017 o 07:33, ekolożka weganka napisał:

Najlepszym lekarstwem dla tego misia jest ołów. Wszystkie niebezpieczne zwierzęta dla ludzi powinny być wybite co do nogi. Życie ludzkie jest bezcenne, a zwierzęcia nie. Nie ma już w środowisku przyrodniczym mamutów, tygrysów szablastozębnych, czy nosorożców włochatych i nikt z tego powodu nie płacze.

 

Ewolucja ma to do siebie, że jedne gatunki wymierają a na to miejsce powstają nowe (a właściwie INNE). Tak jest od milionów lat, w całym wszechświecie i nikt tego nie kontroluje. W związku z tym co jakiś czas pojawiają się takie efemerydy jak Macierewicz, Kaczyński i ich przydupasy z PiS (czyt.: Pedały i Stuknięci)

b
bieszczady
Niedzwiedz to drapieznik. Jezeli to byl sympatyczny mis to dlaczego kierowca nie wyszedl z samochodu zeby go poglaskac ?
G
Gość
W dniu 21.02.2017 o 07:33, ekolożka weganka napisał:

Najlepszym lekarstwem dla tego misia jest ołów. Wszystkie niebezpieczne zwierzęta dla ludzi powinny być wybite co do nogi. Życie ludzkie jest bezcenne, a zwierzęcia nie. Nie ma już w środowisku przyrodniczym mamutów, tygrysów szablastozębnych, czy nosorożców włochatych i nikt z tego powodu nie płacze.

 


O Mamo! A ciebie skąd wypuścili ?!
v
vika
Cytat: ".Znam przypadki spotkania ale zawsze kończyło sie tragicznie dla człowieka"

Hm... może nie zawsze.. To zależy jak się człowiek zachowa spotykając dzikie zwierzę na szlaku, a co gorsza - poza szlakiem.
e
ekolożka weganka

Najlepszym lekarstwem dla tego misia jest ołów. Wszystkie niebezpieczne zwierzęta dla ludzi powinny być wybite co do nogi. Życie ludzkie jest bezcenne, a zwierzęcia nie. Nie ma już w środowisku przyrodniczym mamutów, tygrysów szablastozębnych, czy nosorożców włochatych i nikt z tego powodu nie płacze.

E
Ed
Jak pisze w tekscie ,spotkanie człowieka z niedźwiedziem może być niebezpieczne dla niedźwiedzia? Fajny żart panie redaktorze .Znam przypadki spotkania ale zawsze kończyło sie tragicznie dla człowieka.A co tam człowiek!!! Jedno jest pewne - Nie karmić niedźwiedzi !!!!
k
konrad
Skoro od zarania dziejów dzike zwierzeta dawały sobie radę w swoim naturalnym środowisku to napewno sobie poradzi.
Super że nie został schyclowany do ZOO.
D
Darek

Sympatyczny niedźwiadek, mam nadzieję że mu się nic nie stanie i przeżyje w swoim naturalnym środowisku z dala od ludzi.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska