
Po bezbramkowym remisie w Czechach Polki czuły pewien niedosyt, bo miały najlepszą sytuację strzelecką, w której zabrakło im szczęścia. Przed rewanżem w Bielsku-Białej mogły być umiarkowanymi optymistkami.
- Spodziewam się podobnego spotkania, ale musimy być bardziej zdyscyplinowani - mówił selekcjoner Miłosz Stępiński.
Wszystkie założenia zostały jednak w szatni, bo od pierwszej minuty Biało-Czerwone dały się stłamsić rywalkom i Katarzyna Kiedrzynek miała pełne ręce roboty. Kapitan kadry wreszcie jednak skapitulowała po rzucie wolnym i Czeszki zasłużenie objęły prowadzenie w meczu, który stanowił klucz do zajęcia drugiego miejsca w tabeli.
Minimalna strata była najmniejszym wymiarem kary za pasywność, a największe nadzieje wiązano z przygotowaniem fizycznym, którym Polki w pierwszej konfrontacji górowały nad przeciwniczkami, zwłaszcza w końcówce.
Po przerwie faktycznie zespół Stępińskiego wywarł na Czeszkach większą presję, ale brak kontuzjowanej Ewy Pajor wyraźnie przekładał się na mizerną siłę ognia w decydujących momentach. Rywalki tymczasem przeczekały napór i na 20 minut przed końcem zadały kolejny cios, który właściwie zamknął ten mecz. To pierwsze gole stracone przez Polki w tych eliminacjach, ale bardzo brzemienne w skutki.
Awans do mistrzostw Europy, które odbędą się w 2022 roku wywalczą zwycięzcy wszystkich dziewięciu grup oraz trzy zespoły z drugich miejsc z najlepszym dorobkiem. Pozostała szóstka wiceliderów utworzy trzy pary barażowe.
Polki w tabeli spadły na trzecie miejsce i tracą do Czeszek dwa punkty. Do rozegrania zostały trzy spotkania. Biało-Czerwone zmierzą się z Azerbejdżanem (dom), Mołdawią (wyjazd) i Hiszpanią (wyjazd), a Czeszki z Hiszpanią (wyjazd), Azerbejdżanem (dom) i Mołdawią (dom).
Nie przeocz
Musisz to wiedzieć
Zobacz koniecznie
Bądź na bieżąco i obserwuj
