. Pozycja obowiązkowa w każdym szanującym się domu, bo okazji do pijatyk aż nadto, a bogate słownictwo i cała okołolibacyjna kultura - właściwie mało znana.
Można więc zwyczajnie pić, ale można również: absorbować, czyścić ampułę, blachę przewracać, kolejkować, wąchać korek, klamieć przy śmierdziusze (siedzieć całymi nocami przy wódce), kusić, lampkować, mordować kufel benedyktyna, pilnować dzbana, regulować.
Tuwim każde hasło w tej liczącej 278 stron "encyklopedii" starannie opatruje przypisami. Lista pozycji źródłowych znacznie przekracza 400 i są na niej wielcy, jak Estreicher, Kolberg, Linde, czy Jan Kochanowski z Czarnolasu, m.in. dla których wódka jawi się np. kopciuchą, pocieszycielką, przyjaciółką, szmerem, śmietanką, wszechmogączką.
Wnikliwy czytelnik-pijak dowie się co to "niedźwiedź" (szampan z porterem), czy pjolter (koniak z wodą sodową), będzie mógł wreszcie na nowo nazwać siebie samego. Zjawi się sobie oto jako bambus bibofil, chlapacz, cyckoń i deliryk, dybidzban vel drożdżal, grdzielnik-gąbka, gorzałkoś karczemnik tudzież monopolista; pompa, ponocnik, trombochlaj i żłopak.
I to pijak nie tylko PIJANY, ale także zgalwanizowany, uperfumowany i wysmarowany, z zachlapanym mazakiem.
Już nie tylko przyjęcie, biba, czy impreza, ale także chrzciny, degustacja, kolędowanie i płukanie zębów. A zamiast w kółko "Na zdrowie" i "Chluśniem bo uśniem" - Alleluja, Cyk, Co w mię to w cię, Do widzenia!, Perswaduję do Waćpana, Przepraszam, oraz Tyrtum Pyrtum.