Co więcej, wszystkie przytaczane w tym celu argumenty są prawdziwe: Blaise Pascal rzeczywiście zbudował w 1642 roku pierwszą maszynę liczącą służącą do dodawania i odejmowania. Gottfried Wilhelm Leibniz wymyślił w 1671 roku "lebendige Rechenbank" - maszynę wykonującą wszystkie cztery działania arytmetyczne. Charles Babbage w 1837 zaprojektował "analytical engine", maszynę, którą wskazuje się jako pierwszy programowalny (niestety, niezrealizowany) komputer. J. P. Eckert i J. W. Mauchly w 1946 zbudowali pierwszy komputer elektroniczny ENIAC...
Nie wdając się w spory, który z wymienionych konstruktorów był rzeczywiście "ojcem" współczesnej techniki komputerowej - dodajmy do tej listy Polaka (żydowskiego pochodzenia) Abrahama Jakuba Sterna.
Był to genialny samouk, zegarmistrz z Hrubieszowa, który zbudował w 1810 r. całą serię maszyn liczących. Mogły one wykonywać wszystkie cztery działania, czym zainteresował się Stanisław Staszic. Pomógł on Sternowi przenieść się do Warszawy, a potem sponsorował jego prace i przyczyniał się do popularyzacji.
Maszyny liczące Sterna prezentowane były na posiedzeniach Towarzystwa Przyjaciół Nauk w 1812 r., a w 1813 doczekały się formalnej ekspertyzy członków Towarzystwa. Ekspertyza ta zachowała się do dziś i zawiera dosyć dokładny opis budowy "komputera" Sterna wraz z oceną, która potwierdza prawidłowe działania maszyny, ale też zaleca uproszczenie jej konstrukcji.
Towarzystwo przyznało Sternowi zasiłek i zapewniło pensję rządową, w następstwie czego konstruktor mógł się skupić na doskonaleniu swojej maszyny, najpierw w wersji czterodziałaniowej, a potem w wersji mogącej wykonywać pięć działań (do podstawowych doszedł jeszcze mechanizm pozwalający na wyciąganie pierwiastków kwadratowych). Tę udoskonaloną maszynę Stern zaprezentował na posiedzeniu Towarzystwa w dniu 30 kwietnia 1817 roku.
Konstruktor, początkowo postrzegany w Towarzystwie Przyjaciół Nauk głównie jako samouk bardzo mocno "lansowany" przez Staszica, potrafił wkrótce swoim talentem i pracowitością dopracować się takiego autorytetu, że był doceniany także po śmierci swego "protektora"w styczniu 1826 roku. Dowodem jest fakt, że w 1830 został wybrany na członka Towarzystwa Przyjaciół Nauk - mimo braku formalnego wykształcenia.
Niestety, wynalazki Sterna nie znalazły praktycznego zastosowania, gdyż nie podjęto ich produkcji. A szkoda, bo były to konstrukcje zdecydowanie wyprzedzające swoją epokę!