Polacy zastrzegali, że udział w FIS Grand Prix to jedynie element przygotowań i nie obiecywali kibicom gruszek na wierzbie, ale sobotni start wyszedł im lepiej niż ktokolwiek mógł się spodziewać. I jeśli szukali potwierdzenia, czy praca z nowym trenerem przynosi efekty, to odpowiedź była jednoznaczna.
Kot prowadził już po 1. serii, w której skoczył 129,5 m i wyprzedzał kolegę z kadry o zaledwie 0,3 pkt. (128,5). Ponad pięć punktów tracili do nich dwaj Austriacy: Stefan Kraft i Michael Hayboeck. Ta kolejność już się nie zmieniła. Kot obronił pozycję lidera, choć w finałowej serii skoczył najkrócej z tej czwórki – 126,5 m, ale za to dostał największą rekompensatę za niekorzystny wiatr. W sumie uzbierał 275,1 "oczek". Stoch, który w w finale uzyskał 218 m, był o pięć punktów gorszy.
Obiecujące wyniki zanotowali pozostali reprezentanci Polski: Klemens Murańka zajął 14. lokatę (248,3 pkt; 130,5 i 128 m), Piotr Żyła był 16. (247,7 pkt; 126 i 127,5 m), Dawid Kubacki 22. (238,6 pkt; 120 i 125,5 m), a Jakub Wolny 25. (232,7 pkt; 129,5 i 117,5 m).
Na zawodach we Francji zabrakło kilku mocnych graczy: nie pojawili się m.in. Słoweniec Peter Prevc i Niemiec Severin Freund.
W Courchevel startowały też kobiety. Na normalnej skoczni najlepsza – zgodnie z przewidywaniami – była Japonka Sara Takanashi. Jedyna Polka w stawce, debiutująca w zawodach tej rangi 15-letnia Kinga Rajda ze Szczyrku zajęła 28. lokatę.