Czytaj także:
- Na tym etapie śledztwa nie mamy żadnych wątpliwości, że był to nieszczęśliwy wypadek - zapewniała nas we wtorek Iwona Uszpulewicz, prokurator rejonowy w Dzierżoniowie. Wyliczała, że świadczą o tym zarówno zeznania myśliwego, dwóch świadków, którzy byli obok jego małżonki, kiedy padł strzał, jak i wnioski z przeprowadzonego w lesie eksperymentu.
- Było ciemno, a zarysy postaci były ledwo widoczne. Podejrzany oddał strzał do nierozpoznanego celu. Nie powinien był tego zrobić, bo regulamin polowań tego zabrania. W efekcie zamiast dzika zastrzelił swoją żonę - dodaje pani prokurator.
Myśliwy już w poniedziałek usłyszał zarzut nieumyślonego spowodowania śmierci. Ofiara, 43-letnia Aneta W., zmarła prawdopodobnie na skutek krwotoku wewnętrznego. Kula przeszyła jej brzuch. Wyniki sekcji zwłok będą znane w tym tygodniu.
Jacek W. został we wtorek zwolniony przez prokuratora i wrócił do domu do Krakowa, gdzie mieszka i gdzie musi zaopiekować się dwójką swoich nastoletnich dzieci. 40-latek przyjechał na Dolny Śląsk do przyjaciela na kilka dni urlopu. Feralnej nocy, ostatniej przed powrotem, wybrali się z żonami na polowanie na dziki.
Jacek W. poluje od jesieni ubiegłego roku. Jest członkiem krakowskiego oddziału Polskiego Związku Łowieckiego, ale nie jest zrzeszony w żadnym kole. - To dość krótki staż jak na myśliwego - ocenia Janusz Malawski, łowczy okręgowy. - Polowanie w nocy wymaga szczególnej ostrożności i odpowiedzialności. Ale nieszczęśliwy wypadek może się przydarzyć nawet doświadczonym - dodaje.
Znajomi z Koła Łowieckiego "Ponowa" z Niemczy, które zorganizowało pechowe polowanie, mówią o Jacku W. w samych superlatywach. - Przesympatyczny, wesoły, kontaktowy - opisuje Zbigniew Pabian. - Miło się z nim rozmawiało, dał się poznać z jak najlepszej strony. Nigdy żadnych uchybień, etyka i kultura osobista na najwyższym poziomie. To nieszczęście spadło na nas jak grom z jasnego nieba.
Sam Jacek W. na przesłuchaniu tłumaczył, że to był jego ostatni dzień pobytu, a polowania jak dotąd nie były udane. Dlatego kiedy zobaczył w oddali - jak mu się wydawało - dzika, stracił głowę. I mimo że posiadał strzelbę z lunetą, miał w kieszeni latarkę nie sprawdził, czy to na pewno zwierzę. Chwycił szybko za broń i strzelił.
Za nieumyślne spowodowanie śmierci grozi mu do pięciu lat więzienia.
Źródło: Gazeta Wrocławska
Serwis Wybory 2011: Najświeższe informacje wyborcze z Małopolski!
Weź udział w akcji Chcemy Taniego Paliwa! **Podpisz petycję do rządu**
Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!