Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Popkultura wypiera kulturę

Jan Poprawa
Jan Poprawa
Jan Poprawa fot. archiwum
Na Wyspie Kraków: Dziś trzeba pomalować fryzurę na czerwono, nadmuchać biust silikonem. Apostołowie złego gustu wprowadzają Polaków w świat swoich małych rozumków.

Stary jestem, więc do narzekania sposobny. Coraz mniej mi się podoba. Ale staram się myśleć pozytywnie, więc to samo mogę wyrazić inaczej: coraz więcej mi się nie podoba. Tak.

W telewizorze szaleństwo. Jak się bawicie, Opole? - wrzeszczy co chwilę jegomość, najprawdopodobniej artysta. Poubierany cudacznie, wyczesany fantazyjnie, gęba tępa jak po botoksie. Tak, to na pewno artysta, konferansjerzy noszą się inaczej. Tylko dlaczego jegomość gada, zamiast śpiewać, skoro to festiwal piosenki? Taka moda - mówisz, syneczku? Nie gada tylko śpiewa? To się teraz śpiew nazywa? Rzeczywiście. Stary jestem.

Po tegorocznym Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki został już tylko śmietnik, który właśnie wiatr rozwiewa na wszystkie strony świata. Ale niedaleko, głównie na Polskę, bo wiatr od Opola słaby, słaby. Pewnie dlatego nikt nie zżyma się na słówko "Krajowy". To jasne, że chociaż my teraz Europejczycy, to za granicą repertuar, jaki zdominował tegoroczną inaugurację odnowionego amfiteatru opolskiego - w świecie musi być niezauważalny. Krajowy. Nawet gdy po angielsku, to też krajowy.

Ale gdyby widzieć ów kraj przez pryzmat ostatniego weekendu, to pomyśleć by można, że Polska to zakątek świata radością i śpiewem płynący. Z telewizorów polskich wylewało się nieustannie to nieokreślone brzydactwo, które w dzisiejszych czasach nosi nazwę "piosenki polskiej". Ale na szczęście także na rynkach, placach i błoniach licznych polskich miejscowości (niekoniecznie miast) grzmiała muzyka "na żywo". Niekiedy można się było nawet wzruszyć. Na przykład na krakowskim Rynku (słusznie noszącym rozpoznawalny w całym kraju szyld "Rynek Główny") młodzi ludzie naznaczeni przez los i świadomi swej niedoskonałości - wzruszali muzykalnością, nieporadnością, autentycznością "Zaczarowanych Piosenek". A w niejednym klubie, czy na niejednej prowincjonalnej estradce grały zespoły ponad spodziewanie sprawne. I śpiewali artyści tak dobrzy, że ich nikt nigdy nie zaprosi do festiwalu Eurowizji, czy nawet "Krajowego" w Opolu.

Wszystko się zmienia, a może już całkiem zmieniło. Tak właśnie na naszych oczach dobiega końca czas panowania Jej Wysokości Kultury. Na tronie rozsiadła się już wygodnie jej młodsza siostra Popkultura, następczyni tronu. Jej elektorat - to tysiące ludzi, którzy wpatrują się w ekrany telewizorów, żeby rozpoznać kogoś rozpoznawalnego. Bo nikt już naprawdę nie słucha, co artyści mają do powiedzenia. Ważniejsze stało się to, co mają do pokazania. Obrazki mieszają się, trudne do związania w jakąkolwiek logiczną, czy choćby tylko wdzięczną całość. Zostają w pamięci okruchy, obrazki, strzępy komentarzy usłyszanych przy grillu. Żeby pojawić się na ekraniku wspomnień, który każdy przecież ma - dziś trzeba pomalować fryzurę na czerwono, trzeba nadmuchać biust silikonem, koniecznie włożyć kreację od jakiegoś modnego Armaniego z Targówka. Niezależnie od płci, niezależnie od wieku, urody czy nawet rozumu.

W przedwczorajszej "Gazecie Krakowskiej" Adam Zagajewski ponarzekał trochę na dziecinnienie kultury, która awansuje z Niszowej na Masową. Dziecinnienie - tak może powiedzieć tylko subtelny poeta, na domiar nieszczęścia zawodowy filozof. Adam się nie gniewa na świat, tylko go ogląda. Ale czy to nam się może udać, taka dobrotliwa postawa bez gniewu? Nawet ksiądz Mieczysław Maliński, gdy był jeszcze popularnym kaznodzieją, wygłosił sąd o wiele gorętszy, swoje słynne "chamiejemy!".

Dziś widzimy, jak apostołowie złego gustu, chwalcy niekompetencji, samomianowani eksperci od "nowoczesnego", wprowadzają Polaków w świat swoich małych rozumków, swoich śliskich żarcików, swego w sobie samych zakochania. Gdy umarła prasa kulturalna - nikt już nie ocenia, nie tłumaczy, nie docieka. Dzisiejsze gazety co najwyżej publikują rozszerzoną zapowiedź występu czy koncertu. Gdy gazeta ambitna - da jeszcze rozmowę z aktualnie obecnym pod ręką artystą. A może nawet felieton jakiegoś miejscowego starca…

Ja, gdy słyszę jak postarzały, dożywotnio niekompetentny, ale pewny siebie chłopczyk z telewizora bezwstydnie lansuje jakiegoś amatora - idiotę, nazywając go słowem, jakie należałoby się Beethovenowi - już się też staram nie gniewać. Taki czas nam nastał, po prostu. Popkultura. Ale mimo wszystko cieszę się, żem już stary, że należę do pokolenia, które jeszcze ma w domu książki a nie tylko tablety, które w samochodowym odtwarzaczu ma najpiękniejsze koncerty skrzypcowe świata, nagrane przez Perlmana czy Accardo. Zdążyłem.

Gdy się w minioną sobotę narodowe polskie wesele rozbawiło do wrzasku - miałem szczęście spotkać się z kilkudziesięcioma moimi rówieśnikami, z którymi przez lat parę dzieliłem szkolną ławę. Ta tradycja spotkań szkolnych kolegów kultywowana jest w Polsce, osobliwie zaś w Krakowie. Moi koledzy, absolwenci V Liceum im. Augusta Witkowskiego, poszli w różne zawodowe specjalności, stali się profesorami, biznesmenami, inżynierami, artystami. Niektórych rozpoznawałem z trudem. Ale dopiero teraz uświadomiłem sobie, że nawet jeśli zapomniani, choć naznaczeni własnymi losami - okazali się wciąż bliscy. Może nawet bliżsi, niż pół wieku temu. Czy sprawiedliwe, że to już umarła klasa?
Stary jestem. Ale serce raźniej bije, gdy zanosi się na bój. O wartości. Być może to bój ostatni.

Kraków: ścieżki i trasy rowerowe [ZOBACZ]

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail.Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska