- To, jak ja zagłosowałam, nie miało w tym przypadku większego znaczenia - przekonuje Elżbieta Borowska, posłanka formacji Kukiz’15 , która w Sejmie oddała swój głos przeciw programowi 500+ autorstwa PiS. - Ustawa i tak zostałaby przyjęta, bo posłowie partii rządzącej mają większość i głosują bardzo zdyscyplinowanie.
Borowska twierdzi, że nie jest zwolenniczką takich rozwiązań w polityce społecznej. - W programie przyjętym przez Sejm szczególnie bulwersujące są dla mnie zapisy mówiące o kontroli wydatków - stwierdza Borowska. - Nie wprowadzono jednak żadnych kryteriów tej kontroli.
Według niej przyjęto założenie, że rodziny wielodzietne są patologiczne i trzeba pilnować, żeby nie przepijały pieniędzy. Posłanka z przekonaniem stwierdziła, że jest prawie pewna, iż uruchomi to element zawiści międzysąsiedzkiej, który skutkował będzie niejednokrotnie fałszywymi donosami na osoby pobierające świadczenie.
Według niej znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie ulg podatkowych obejmujących wszystkie dzieci. - Nasz pomysł to progresywna ulga prorodzinna w wysokości 250 zł na każde pierwsze dziecko, 600 zł na drugie i 700 zł na trzecie i każde kolejne - mówi Borowska. - Taki mechanizm byłby sprawiedliwy. Równie istotny dla posłanki Borowskiej jest fakt, że właśnie wprowadzone dodatki w niczym nie zmienią naszej sytuacji demograficznej. - To przyznawali sami wnioskodawcy w czasie sejmowych prac - komentuje. - Żeby dopełnić obrazu, trzeba też powiedzieć, że nie wskazano kosztów, jakie państwo będzie musiało ponieść na wtórne wprowadzenie na rynek pracy kobiet, które skuszone wysokim dodatkiem zdecydują się, by pozostać w domu - tłumaczy.