Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powiat myślenicki. Podpowiedź dla św. Mikołaja

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Mała Laurka marzy, żeby mieć zdrowe nogi i nie potrzebować chodzika
Mała Laurka marzy, żeby mieć zdrowe nogi i nie potrzebować chodzika Archiwum prywatne
Akcje charytatywne. Jeśli możemy, zróbmy mikołajkowy prezent tej czwórce dzieci, których największym marzeniem jest powrót do zdrowia i sprawności. Klaudii i Laurze, pragnącym wreszcie samodzielnie chodzić oraz Łukaszowi i Kamilowi, którzy walczą z białaczką

Mama Kamila nadal jest przy nim w szpitalnej izolatce, gdzie chłopiec przebywa po przebytej chemioterapii.

Mama Łukasza cieszy się, że choć na chwilę mogli wyjść ze szpitala, choć wie, że muszą tam jeszcze wrócić.

Mamy Klaudii i Laury mają nadzieję, że polecą za ocean na leczenie ze swoimi córkami. Ale najpierw muszą zebrać pieniądze na operacje, które dla ich dzieci jest szansą (kto wie czy nie jedyną) na to, aby mogły same chodzić.

Klaudia. Każdy krok to walka z ciałem

U Klaudii Mistarz zdiagnozowano dziecięce porażenie mózgowe. Rok temu przeszła rizotomię, czyli zabieg polegający na przecięciu wybranej części włókien czuciowych. Cały czas poddawana jest rehabilitacji, dzięki czemu nadal jest w stanie poruszać się sama, a nie na wózku. Jednak każdy krok to walka z ciałem, a konkretnie z biodrami i nogami, które nie chcą się „słuchać” dziewczynki.

Układają się w literą Y, co utrudnia chodzenie i powoduje ból. Mimo to, 11-latka chodzi do szkoły, a w domu opiekuje się swoimi zwierzakami, które kocha nade wszystko.

Nadzieję na odzyskanie przez Klaudię sprawności dał jej rodzicom dr Dror Paley, światowej sławy ortopeda z Florydy, który wiosną przyjechał do Polski na konsultacje i miał okazję zbadac także Klaudię. Pochwalił wykonaną u niej rizotomię, ale dodał, że została wykonana... 5 lat za późno.

Zadeklarował, że może pomóc jej, wykonując w sumie trzy zabiegi i to podczas jednej tylko operacji.

Koszt leczenia w USA - pół miliona złotych przeraził rodziców dziewczynki, ale postanowili zawalczyć o to, aby zebrać tę ogromną sumę. Pierwsi przyszli z pomocą ludzie dobrej woli organizując turniej sportowy, maratony zumby i kiermasze ciast, a miesiąc temu ruszyła zbiórka na siepomaga.pl.

Licznik wpłat bije jednak na razie bardzo powoli. Zebrano dopiero nieco ponad 11 tys. zł, a potrzebne jest jeszcze 400 tys. zł. I to do połowy grudnia. Do tego czasu rodzice Klaudii mają wpłacić pieniądze na konto, aby tak jak zostało ustalone, 8 stycznia dziewczynka mogła zostać poddana operacji. Do pomocy, oprócz Stowarzyszenia Hospicyjnego „Bądźmy razem” z Wiśniowej włączyła się ostatnio fundacja „Wygrajmy siebie”, ta sama, której pomogła kiedyś Patrykowi z Dobczyc i ostatnio Kamilowi z Dąbia. Wszystko po to, aby zdążyć zebrać potrzebną sumę.

Rodzice, którzy już niejedno sprzedali, żeby tylko pomóc Klaudii, są w stanie wyłożyć 150 tys. zł, ale to i tak ciągle mało.

Mama dziewczynki boi się, że jeśli to się nie uda, stracą szansę, a wtedy nie tylko zadatek (37 tys. zł), ale przede wszystkim cały wysiłek włożony w to, aby Klaudia stała dziś na nogach, a nie siedziała na wózku, pójdą na marne.

- Poznań, Łódź… gdzie myśmy nie byli? Tyle stoczonej walki, tyle cierpienia - mówi Małgorzata Mistarz. - Leczenie za oceanem to nie nasza fanaberia, ale szansa dla Klaudii. Ona ma prawo móc chodzić tak jak inni, a my chcemy jej w tym pomóc.

Jakby tego było mało, młodszy brat Klaudii - Kuba także ma podobne problemy. Niedawno przeszedł tu w Polsce rizotomię, ale, przynajmniej na razie, nie chodzi. - Kuba leży, nie jest w stanie nawet stanąć na nogi, dlatego go pionizujemy. Wymaga ciągłej rehabilitacji. Nieraz słyszę jak mówi: „Nóżki kochane, słuchajcie mnie, idziemy: raz lewa, raz prawa...”, a wtedy łamie mi się serce - mówi pani Małgorzata.

Idą święta, a ona - jak mówi - czeka na cud.

Laura. Doktor twierdzi, że mogłaby chodzić sama

Laura Kurowska, pieszczotliwie nazywana Laurką, jak na trzylatkę przystało kocha cukierkowe kolory (zwłaszcza różowy), lalki, rysowanie i śpiewanie.

Jej historia jest podobna do historii Klaudii. U niej również zdiagnozowano dziecięce porażenie mózgowe.

Jak pisze mama Laury na stronie fundacji Siepomaga, dziewczynka w swoim życiu więcej czasu spędziła na rehabilitacji niż na zabawie. Wszystko przez wzmożone napięcie mięśniowe w nóżkach, które sprawia, że nie potrafi samodzielnie chodzić i korzysta ze specjalnego chodzika.

Rodzice, szukając pomocy natrafili na informację o selektywnej rizotomii grzbietowej. W Polsce jednak nie zakwalifikowano Laury do takiego zabiegu. Udało się w USA.

- Zgodnie z prognozami dr. Parka po operacji Laurka mogłaby chodzić sama, bez żadnego zaopatrzenia ortopedycznego - mówi Emilia Kurowska, mama Laury.

Ani ona, ani Laura nie mają większego marzenia. Aby miało szansę się spełnić, potrzeba ćwierć miliona złotych. W tej chwili brakuje im jeszcze ok. 163 tys. zł. Zbiórka podobnie jak w przypadku Klaudii, trwa na siepomaga.pl.

Czas goni, bo pieniądze trzeba przelać do końca grudnia.

Już dziś przy okazji koncertu Tymona Tymańskiego w Myślenickim Ośrodku Kultury i Sportu przeprowadzona zostanie zbiórka do puszek.

Natomiast za tydzień, 2 grudnia w MOKIS podczas Rodzinnych Mikołajek i 17 grudnia na myślenickim rynku podczas świątecznego kiermaszu, Laurka będzie miała swoje stoisko. Robiąc na nim zakupy, będzie można jej pomóc w spełnieniu jej największego marzenia.

Łukasz. Specjalne maseczki na twarz

Ostra białaczka limfoblastyczna. Ta postawiona kilka miesięcy temu diagnoza wywróciła do góry nogami życie Łukasza i jego bliskich. To u niego, 5-latka stwierdzono tę chorobę i to on, zdrowy i pełen energii przedszkolak został skazany na ból, szpital, długie leżenie w łóżku i izolację.

Nawet teraz, kiedy choć na krótko udało im się wyjść ze szpitala do domu, muszą zachować najwyższą ostrożność. Rodzice i rodzeństwo, którego Łukasz ma czworo muszą zakładać na twarz specjalne maseczki.

Choć wiedzą, że leczenie trwa i trzeba będzie wrócić do szpitala, to i tak zarówno Łukasz jak i jego mama, która jest przy nim non-stop, cieszą się, że mogą pobyć w domu. Mama, bo w domu syn ma lepszy apetyt, a ona może mu zaoferować więcej jego ulubionych potraw niż w szpitalu. Łukasz, bo ma obok rodzeństwo, chociaż rygor sanitarny nie pozwala im na normalne rozmowy i zabawę. Brakuje mu tego, tak samo jak pań oraz kolegów i koleżanek z przedszkola. Podobnie jak rowera i hulajnogi.

- Raz jest lepiej, a innego dnia buntuje się przeciwko temu - mówi Aneta Dudzik, mama Łukaszka.

Chłopiec, kiedy jest w domu przebywa pod opieką Hospicjum Domowego im. Królowej Apostołów w Wiśniowej.

Pomoc innego rodzaju organizują dla niego - Stowarzyszenie Hospicyjne „Bądźmy Razem” i Gminny Ośrodek Kultury i Sportu w Wiśniowej.

Chodzi o pomoc w zakupie nierefundowanych leków, których Łukasz potrzebuje, a których koszty mocno nadszarpują rodzinny budżet.

Na szczepienia, którym musieli się poddać, bo w otoczeniu Łukaszka niepożądane są żadne, nawet najmniejsze przeziębienia, nie mówiąc już o grypie.

I także na żywność dla chłopca, bo potrzebuje specjalnej, lekkostrawnej diety.

W tej potrzebie Łukasz ma na kogo liczyć. Stowarzyszenie i GOKIS zorganizowali razem turniej charytatywny w halowej piłce nożnej „Zagraj z nami dla Łukaszka”.

W miniony weekend w hali sportowej w Wiśniowej zostały zorganizowane pierwsze rozgrywki (grup młodszych i służb mundurowych), a w ten zagra kategoria open. Podczas turnieju odbędą się też licytacje, z których dochód wesprze leczenie chłopczyka.

Kamil. Wsparcie również modlitwą

Przyjaciele nie zapomnieli także o Kamilu Mucie. Kiedy po raz kolejny, ale tym razem ze zwielokrotnioną siłą, zaatakowała go białaczka, ruszyli mu z pomocą. Całą akcje zainicjowali nauczyciele i rodzice dzieci ze Szkoły Podstawowej w Raciechowicach, do której chodzi Kamil.

Oni, a potem także obce osoby, które poruszył los chłopca zorganizowali bal, zabawy taneczne, kiermasze zniczy, licytacje, bazarek w internecie.

Zaplanowane są jeszcze trzy wydarzenia, ale mają to być już ostatnie. Chodzi o Andrzejki w Dąbiu oragnizowane przez tamtejsze OSP i KGW (już dziś), turniej piłki nożnej dzieci „Gramy dla Kamila” w jego szkole w Raciechowicach (2-3 grudnia) oraz Charytatywny Koncert Orkiestr Weselnych, który odbędzie się w Czasławiu (3 grudnia).

Rozmach, jak widać był wielki i dzięki temu udało się zgromadzić aż ok. 200 tys zł nie tylko na lek, którego dawkę Kamil już przyjął, ale też na inne medykamenty, które będą mu niezbędne po przeszczepie oraz na przygotowanie pokoju w domu tak, aby mógł się czuć w nim całkowicie bezpiecznie.

Po przeszczepie będzie bowiem wymagał nie tylko leków, ale też sterylnych warunków.

Katarzyna Furman, wychowawczyni klasy Kamila zaangażowana w organizowanie pomocy dla niego, mówi, że potrzebna jest jeszcze pomoc innego rodzaju.

- 9 grudnia w dzień urodzin Kamila w kościele w Raciechowicach zostanie odprawiona msza św. o błogosławieństwo dla niego, na którą idziemy razem z uczniami. Chcemy go wspierać także modlitwą, żeby jego organizm miał siłę na walkę z chorobą i żeby on trzymał się w tym wszystkim psychicznie, bo to bardzo trudny dla niego czas. Kiedy ostatnio dzwoniliśmy zapytać co mu przywieźć do szpitala, czym możemy sprawić mu przyjemność, odpowiedział, że chce tylko wrócić do domu - mówi.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 27

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Powiat myślenicki. Podpowiedź dla św. Mikołaja - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska