FLESZ - Przez pandemię rośnie liczba samobójstw
W 2015 roku dużym powodzeniem cieszyła się nad Wisłą pomysłowa tragikomedia „Moje córki krowy”. Opowiadała ona o dwóch skłóconych siostrach Marcie i Kasi, których nagła choroba matki zmusza do pogodzenia się. Porywające kreacje stworzyły w filmie dwie znakomite aktorki – Agata Kulesza i Gabriela Muskała. Sukces produkcji sprawił, że reżyserka Kinga Dębska wpadła na pomysł, aby zrealizować prequel „Moich córek krów” – i stworzyć historię dzieciństwa Marty i Kasi. Tak narodził się film „Zupa nic”.
Poznajemy obie dziewczynki, kiedy chodzą do podstawówki i dzielą wspólny pokój z babcią, która zamiast bajek opowiada wnuczkom powstańcze historie. Za ścianą swe małżeńskie życie toczą rodzice, Tadek i Elżbieta. On jest stale upokarzanym przez system inteligentem, który po pracy pędzi bimber i po cichu zazdrości opływającemu w dobrobyt szwagrowi. Ona jest przewodniczącą zakładowej „Solidarności” z potrzebą wolności i marzeniem, żeby w końcu wyrwać się z Polski.
- Nie chciałam realizować dosłownego prequela, bo taka forma bardzo by mnie ograniczała – musiałabym wpisywać się w życiorysy Marty i Kasi, co chwilę wrzucać na ekran smaczki dla widzów znających "Moje córki krowy". A ja Chciałam zrobić film o różnych smakach dzieciństwa. W dzieciństwie ma się inną perspektywę, inne dylematy, dwa plus dwa równie dobrze może równać się dziesięć. To film o powrocie do naszych pierwotnych instynktów. O powrocie do domu - mówi Kinga Dębska.
W rolach głównych w „Zupie nic” zobaczymy Kingę Preis i Adama Woronowicza. Poza nimi pojawią się w filmie Ewa Wiśniewska, Katarzyna Kwiatkowska, Rafał Rutkowski i Przemysław Bluszcz.
