Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownicy Dromostu z Bochni tracą cierpliwość. "Dalej tak nie pociągniemy"

Małgorzata Więcek-Cebula
Pracownicy firmy już dwa razy zwrócili się do prezesa o wypłatę zaległych pensji. Bez skutku
Pracownicy firmy już dwa razy zwrócili się do prezesa o wypłatę zaległych pensji. Bez skutku Małgorzata Więcek-Cebula
Od sześciu miesięcy nie dostali wypłaty. Żyją z kredytów i debetów. Oszczędzają na czym tylko można. Mowa o ponad 70 pracownikach bocheńskiego "Dromostu". - Musimy coś zrobić, bo dalej tak nie pociągniemy - mówi Zdzisław Waligóra, przewodniczący komisji zakładowej NSZZ "Solidarność" działającej przy tej firmie.

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu "Dromost" był państwową firmą zatrudniającą około 500 osób. Zajmowali się budową dróg i mostów. W latach dziewięćdziesiątych firma została przekształcona w spółkę pracowniczą. Z czasem udziały od poszczególnych pracowników wykupili jej obecni właściciele. Dziś firma zatrudnia ponad 70 osób i ma poważne problemy finansowe. Produkcja stanęła - pracownicy są na przymusowych urlopach. - Od pół roku nie dostajemy pensji. W moim przypadku to około 15 tys. zł - wylicza Janusz Rosiński, który przepracował tu 40 lat.

W podobnej sytuacji są jego koledzy. - A żyć przecież jakoś trzeba. Wszyscy mamy rodziny, opłaty, zobowiązania. Żyjemy w zasadzie z kredytów - mówi Wiesław Kolarz.

Zdeterminowali pracownicy obliczyli, że pod koniec roku firma była im winna w sumie około 800 tys. zł. W tej chwili to już dużo więcej. Do prezesa wysłali już dwa razy wezwanie do zapłaty. Na żadne z pism nie dostali jeszcze odpowiedzi. - Teraz, powiem szczerze, liczymy tylko na cud. Na to, że znajdzie się jakiś inwestor, który wejdzie tu z kapitałem - mówi Zdzisław Waligóra. Pracownicy "Dromostu" mają za złe szefom spółki także to, że ci wyprzedają jej majątek.

W piątek prezes firmy nie chciał z nami rozmawiać. Bardziej rozmowna była jego zastępczyni. - Wszystkim nam jest ciężko, przecież my też nie pobieramy pensji i to nawet dłużej niż pracownicy - mówi Janina Augustyn. - Sytuacja na rynku jest nieciekawa. Jest duża konkurencja, praktycznie nie wygrywamy przetargów - wyjaśnia. - Jeśli sprzedawaliśmy działki, to po to by zapłacić stare faktury - dodaje.

Na pytanie, czy pracownicy otrzymają zaległe pensje, odpowiedziała twierdząco. - W styczniu złożyliśmy do sądu wniosek o upadłość. Będą pieniądze na pokrycie pewnych zobowiązań - tłumaczy. Ile? Tego nie potrafiła sprecyzować. Pracownicy nie do końca wierzą w te zapewnienia. - Już nieraz zostaliśmy oszukani - przekonuje Artur Materna, który w firmie przepracował 26 lat - Oprócz pensji spółka jest nam winna także pieniądze, które były pobierane do kasy zapomogowo-pożyczkowej. W moim przypadku jest to ponad dwa tysiące złotych.

Bądź na bieżąco! Najnowsze informacje z "Gazety Krakowskiej" i "Polski" już dostępne za darmo na Windows 8! Dzięki aplikacjom na Windows 8 będziesz mieć szybszy dostęp do informacji, które trafią na ekranu Twojego tabletu i komputera.

Dowiedz się więcej o aplikacji "Gazety Krakowskiej".
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska