Ryszard Ścigała twierdzi, że jest niewinny i z pomocą obrońców chce to udowodnić. W poniedziałek wykonał pierwszy krok w tym kierunku i złożył odwołanie od orzeczenia Sądu Rejonowego w Brzesku, który w I instancji skazał go na karę 5 lat więzienia za przyjęcie łapówki oraz przekroczenie uprawnień.
- Wyrok obarczony jest wadami, które powinny skutkować skierowaniem sprawy do ponownego rozpoznania - nie ma wątpliwości prof. Piotr Kardas, jeden z obrońców byłego prezydenta Tarnowa.
Obrona kwestionuje m.in. wnioski, jakie sąd w Brzesku wyciągnął w toku trwającego blisko półtora roku procesu.
- W uzasadnieniu orzeczenia jest mnóstwo wątpliwości, nieścisłości i sprzecznych elementów, które przy innej ich ocenie mogą prowadzić do odmiennych wniosków niż te, jakie przyjął sąd w sentencji wyroku - uważa Kardas.
Podważa choćby wiarygodność dowodów, które miały potwierdzać najważniejsze w całej aferze zdarzenie, czyli przyjęcie 70 tys. zł łapówki przez byłego szefa samorządu w Tarnowie.
Obrońcy Ścigały - jednym z nich jest znany tarnowski mecenas Bogusław Filar - kwestionują także obarczenie ich klienta winą za przekroczenie uprawnień przy rozstrzyganiu miejskich przetargów.
Uważają, że przypisywanie mu odpowiedzialności w tym zakresie wymaga kolejnej, pogłębionej weryfikacji.
- Ze względu na charakter zarzutów nie możemy złożyć innego wniosku niż ten o uchylenie zaskarżonego orzeczenia i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania - dodaje mec. Piotr Kardas. Ryszard Ścigała odmiennie od swoich adwokatów domaga się oczyszczenia ze wszystkich zarzutów.
- Tak jak od początku twierdziłem, miały one absurdalny charakter - przekonuje teraz.
Z prezydenckim gabinetem rozstał się po zatrzymaniu przez oficerów ABW jesienią 2013 r. Aktualnie jest tarnowskim radnym i - wbrew pogłoskom - nadal pracuje w spółce z branży budowlanej ABM Solid na stanowisku dyrektora zarządzającego.
- Mój pracodawca nie ma do mnie zastrzeżeń w związku z wyrokiem. Jest on przecież nieprawomocny i nie powinien, a nawet nie może mieć wpływu na wykonywane przeze mnie obowiązki. Wywiązuję się z nich najlepiej, jak potrafię - dodaje.
Odwołania od wyroku brzeskiego sądu złożyli również obrońcy zamieszanych w aferę łapówkarską byłych miejskich urzędników: Zdzisława Musiała i Jacka Kułagi oraz przedsiębiorcy Wiesława Frysa. - Sąd w Brzesku rozpatrzy je teraz pod względem formalnym i jeśli nie stwierdzi błędów, w ciągu kilku tygodni przekaże do Sądu Okręgowego w Tarnowie -wyjaśnia Tomasz Kozioł, rzecznik prasowy tarnowskiej Temidy.
Nie wiadomo w tej chwili, który sąd zajmie się rozpatrzeniem apelacji. Teoretycznie sprawę powinien rozstrzygać Sąd Okręgowy w Tarnowie. Problem pojawiłby się w momencie, gdyby jego sędziowie - podobnie jak ich koledzy z Sądu Rejonowego w Tarnowie w 2014 r. złożyli wnioski o wyłączenie z tego obowiązku.
- Na tym etapie jest zbyt wcześnie, aby o tym mówić - kwituje sędzia Kozioł.
Wyrok był surowy
Sąd w lipcu uznał, że były prezydent Tarnowa przyjął 70 tys. zł łapówki od przedstawicieli firmy Strabag. Ścigała został uznany też za winnego przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Chodzi o przebudowę ulic Kryształowej, Głogowej, Rogoyskiego oraz Westerplatte. W pierwszym przypadku miał działać na korzyść spółki zależnej Strabagu, w innych - sprzyjać firmie Frysa. Sąd skazał Ścigałę na karę 5 lat więzienia i 160 tys. zł grzywny. Nakazał mu ponadto naprawienie wyrządzonej miastu szkody w kwocie 295 tys. zł i zakazał pełnienie funkcji kierowniczych w samorządzie na 10 lat.