Goście jeszcze dobrze nie zdążyli dotknąć piłki, gdy przegrywali 0:1. Lewą stronę popędził Woźniak, dośrodkował po ziemi, a K. Bździuła uderzył przy słupku. Wydawało się, że miejscowi pójdą za ciosem, ale w kolejnych minutach przyjezdni jednak bronili się konsekwentnie i do przerwy klarownych okazji Proszowianka już nie miała. A że rywale myśleli głównie o obronie, na murawie nie działo się nic ciekawego. - Już w ubiegłym sezonie przekonaliśmy się, ze Bibiczanka to niewygodny rywal. Dobrze się broni, dobrze przesuwa w obronie. Szybka bramka sprawiła, że grało nam się łatwiej, ale potrzebowaliśmy 60 minut, by wygrać przekonywująco - powiedział trener gospodarzy Mariusz Szarek.
Sytuacja na boisku zmieniła się bowiem, gdy gracze z Bibic, zmęczeni bieganiem za piłką, opadli z sił. Wtedy sytuacje bramkowe pod bramką Króla zaczęły się mnożyć. Pierwszą wykorzystał Mach, trafiając z kilku metrów po zagraniu M. Przeniosło. Wynik ustalił Wąsowicz, trafiając głową po zagraniu Macha. Zrobił to zaledwie dwie minuty po wejściu na boisko.
W samej końcówce doskonałe okazje mieli jeszcze Prochownik i Dębski, ale wynik się nie zmienił.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Co Ty wiesz o Krakowie? Pytamy o smog i zanieczyszczenie powietrza