Mieszkańcy Wielopola już od dłuższego czasu narzekają na działającą we wsi biogazownię i hodowlę tucznika. Dokucza im nieprzyjemny fetor z zakładu, skarżą się na szczury i różne insekty, których siedlisk dopatrują się w prowadzonej we wsi działalności.
Teraz zelektryzowała ich informacja, że popularna firma "Wielopolanka" w listopadzie ub. r. uzyskała decyzję środowiskową na budowę instalacji do produkcji alkoholu etylowego wraz z kotłownią paliw alternatywnych i punktem do produkcji substratu organicznego.
- Te inwestycje niosą dużo większe uciążliwości niż te, z którymi teraz się borykamy - przekonuje Andrzej Musiał z Wielopola, który mieszka w pobliżu terenów "Wielopolanki".
W Wielopolu boją się skażenia środowiska
Z dokumentów wynika, że w planowanej gorzelni będą przetwarzana biomasa w ilości ponad 30 tys. ton rocznie. Natomiast w projektowanej kotłowni planuje się spalanie odpadów między innymi z tworzyw sztucznych w ilości ponad 6 tys. ton i około 800 ton rocznie mazutu, czyli ciężkiego oleju opałowego, który jest pozostałością po destylacji niskogatunkowej ropy naftowej.
Ludzie z Wielopola, Olesna, Oleśnicy, Grorzyc, Adamierza, Pilczy Żelichowskiej czy Zalipia chcą nie dopuścić do realizacji inwestycji. Boją się m.in. toksyn, pyłów i metali ciężkich, które będą się wydostawały z 40-metrowego komina spalarni.
- Mamy tu tereny rolnicze, są ogromne plantacje truskawek i to wszystko może zostać skażone. Ceny nieruchomości spadną, a turyści, którzy przecież odwiedzają Zalipie, przestaną przyjeżdżać, jak będzie tu takie coś - grzmi Wioletta Wojdyło z Zalipia.
Oprócz gorzelni i spalarni na terenie "Wielopolanki" powstanie także punkt produkcji substratu organicznego. Surowcem wykorzystywanym do jego produkcji będą bioodpady.
- W ciągu roku przetwarzanych ma być około sto tysięcy ton takich odpadów, czyli dobowo jest to prawie sto ton, a to są już bardzo duże ilości. Fetor, jaki się będzie z tego wydobywał może być już całkowicie nie do zniesienia - uważa Andrzej Musiał.
Miejscowi spodziewają się też zwiększonego ruchu samochodów dowożących do zakładu odpady różnego pochodzenia. Dziennie to może być ponad 40 przejazdów samochodów ciężarowych i cystern.
Wójt rozumie mieszkańców, inwestor nie chce rozmawiać
Mieszkańcy mają żal do wójta gminy Olesno, który nie informując ich o planowanej inwestycji, wydał w listopadzie ub. r. decyzję środowiskową. Samorządowiec w rozmowie z naszym reporterem przekonywał, że nie miał innego wyjścia, bo opierał się na opiniach wydanych przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, Sanepid i Wody Polskie.
- Rozumiem jednak, że mieszkańcy mają obawy, bo trudno powiedzieć, jak to będzie w rzeczywistości funkcjonować - przyznaje Witold Morawiec, wójt gminy Olesno.
Próbowaliśmy się skontaktować w przedstawicielem inwestora. Z terenu siedziby firmy zostaliśmy stanowczo wyproszeni przez jednego z pracowników. Telefonicznie również nikt nie chciał z reporterem na ten temat rozmawiać. Na pytania wysłane mailem do chwili zamknięcia numeru nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Tymczasem mieszkańcy planują w przyszłym tygodniu zorganizować protest przez budynkiem starostwa powiatowego w Dąbrowie Tarnowskiej, gdzie inwestor może się starać o pozwolenie na budowę kontrowersyjnych inwestycji.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Oto mieszkańcy Tarnowa i regionu, którzy zabłysnęli talentem w telewizyjnych show
- Dwór Sanguszki pod Tarnowem to ruina. Gmina chce zmienić jego oblicze
- Najwyżej oceniane parafie z Tarnowa, Bochni, Brzeska i Dąbrowy Tarnowskiej w Google
- Tak kiedyś wyglądał Tarnów! Niektórych budynków już nie ma lub przeszły duże zmiany
- W tych restauracjach w Tarnowie zjesz dwudaniowy obiad za nie więcej niż 32 złote
Coraz chętniej kupujemy na marketplace’ach? Bez względu na wiek
