- Dość trucia, dość trucia! - krzyczeli mieszkańcy przed dworcem PKP w Skawinie. W czwartek o godz. 6.45 około 100 osób protestowało przeciw zanieczyszczeniu powietrza. Skawiński Alarm Smogowy uznał, że protesty i przekazanie czerwonych kartek do ratusza zwróci uwagę na problem. Dzień wcześniej protestowała grupa „Skawińskie mamy”.
- Zanieczyszczone powietrze nie pozwala nam otwierać okien, zmusza do zabierania dzieci z parków i placów zabaw. W chemicznym fetorze emitowanym przez zakłady jest benzen, ksylen, naftalen - co potwierdził Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Jednak nie ma pieniędzy na badanie wpływu tych substancji na nasze zdrowie i życie. Nie wiemy, ile tych trujących substancji jest, ale nasze nosy podpowiadają nam, że za dużo - mówi Łukasz Kurlit ze Skawińskiego Alarmu Smogowego.
W gminie jest ponad 40 firm, których działalność negatywnie wpływa na środowisko. Ludzie mówią: dość lokowania kolejnych zakładów. Nie chcą zamykania ich, ale monitorowania emisji. Wskazują, że w mieście coraz więcej ludzi ma nowotwory, dzieci chorują na astmę.
- Wspieramy akcję, bo nasze dzieci są alergikami, chodzą do przedszkola w maskach. Wiele dni w roku muszą zostać w domu ze względu na zanieczyszczone powietrze - mówią Anna i Krzysztof Jandowie.
Zbigniew Brańka uczestnik protestu mówi, że trzeba wymagać od firm Vesuvius, Waleo i innych, by inwestowały w urządzenia, które wyeliminują szkodliwą emisję. - Od władz oczekujemy zdecydowanej postawy. Nie takiej, że z jednej strony mówią nam: „macie rację”, a z drugiej puszczają oko do firm, które trują powietrze i kreują te firmy na współorganizatorów Dni Skawiny - dodaje Zbigniew Brańka.
Jedni protest uznali za sposób nagłośnienia sprawy, inni za walką przeciw władzy. Jeszcze inni skarżą się, że na protestujących wylewa się fala hejtu, a kolejni, że mimo wielu działań samorządowców i współpracy z alarmem smogowym, to protesty obracają się przeciw nim.
Protestujący wzywali władze miasta, by wyszły do nich na Rynek. Wiceburmistrz Tomasz Ożóg pojawił się tam natychmiast. - My też tutaj mieszkamy. Walczymy o czyste powietrze przy współpracy z Alarmem Smogowym. Ubolewamy, że w Polsce odpowiedzialność za środowisko jest rozproszona na wiele instytucji. Po pożarze odpadów, jesteśmy wściekli - mówił do protestujących. Zaprosił przedstawicieli do urzędu, gdzie spotkali się z nimi wszyscy trzej burmistrzowie.
- Rozmawiamy z szefami zakładów, wysyłaliśmy kontrole do firm składujących odpady, a po pożarze czujemy złość i bezradność. Jako burmistrz nie mogę wejść do firmy i zamknąć jej. Liczę na dalszą współpracę w trosce o czyste powietrze - mówił burmistrz Paweł Kolasa.
Autorka: Barbara Ciryt
ZOBACZ KONIECZNIE:
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!