Pani Józefa, której brat w lutym tego roku został pochowany na cmentarzu w Przyborowie koło Borzęcina, nie kryła wczoraj łez, gdy opowiadała o tym przed brzeskim sądem.
- Mój brat został pochowany w sposób, który urągał ludzkiej godności - mówiła kobieta. Tłumaczyła, że trumnę z ciałem mężczyzny umieszczono zaledwie 30 cm pod ziemią, a na dodatek jeszcze nierówno.
Rodzina winą za zaistniałą sytuację obwiniła Konrada Ł. - przebsiębiorcę pogrzebowego i grabarza na cmentarzu w Przyborowie. Ponieważ nie chciał naprawić wyrządzonej szkody, bliscy zmarłego sprawę skierowali na policję. Po kilku tygodniach trafiła do prokuratury, a następnie do sądu. Ten po przeanalizowaniu dowodów zdecydował się uznać przedsiębiorcę pogrzebowego ze Szczepanowa winnym i ukarać go grzywną w wysokości 2 tys. zł.
Konrad Ł. od tego postanowienia jednak się odwołał. Podczas wczorajszej rozprawy przekonywał, że nie czuje się winny. Tłumaczył, że wykopał grób głęboki na co najmniej 1,6 metra. Według niego na zmniejszenie jego głębokości miało wpływ obsypanie się gruntu już podczas samej uroczystości pogrzebowej oraz fakt, że trumna, która została do niego złożona, była większa niż standardowa.
Taką linię obrony obalili wczoraj jednak świadkowie.
- To była trumna o standardowym wymiarze, miała co prawda wewnątrz metalowy wkład (ciało sprowadzono z zagranicy), ale dostosowany do wymiarów standardowej trumny w Polsce - zeznawał Grzegorz Nowak, właściciel zakładu pogrzebowego z Bochni.
Sąd po przeanalizowaniu faktów nie miał wątpliwości, że doszło do złamania prawa. Zezwolił jednak na próbę polubownego załatwienie sporu. Konrad Ł. zadeklarował bowiem, że jeśli rodzina się zgodzi, dokona ekshumacji i trumnę pochowa jeszcze raz na wymaganej przepisami głębokości. To może mieć wpływ na wyrok w tej sprawie. Grozi mu nawet 5 tysięcy złotych grzywny.