Po pierwszej serii Kamil Stoch, po skoku na odległość 129 metrów, był dziesiąty. Kibice mocno liczyli na to, Polak poprawi się w drugim skoku. Niestety, ten był jeszcze gorszy. Stoch miał spore problemy tuż przed lądowaniem i ostatecznie uzyskał odległość zaledwie 120 metrów.
- Miałem dziś trochę słabszy dzień. Te skoki nie były takie, jakbym sobie tego życzył. W tym drugim skoku, trener twierdzi, że na progu było wszystko w porządku. W locie miałem jednak problemy. Trochę za szybko chciałem się poukładać. Przez to traciłem na wysokości i byłem skrzywiony - tłumaczył Stoch przed kamerą TVP.
Nie da się ukryć, że w sobotę zawodnicy rywalizowali w zmiennych warunkach. Stoch na pewno miał pecha, choć lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata nie szuka usprawiedliwienia.
- Warunki były dziś zmienne, ale ja uważam, że jeśli ktoś jest w dobrej formie, to i tak może wygrać zawody. Ta lokata jest wynikiem przede wszystkim moich błędów - kontynuuje Stoch.
W nocy z soboty na niedzielę lider naszej reprezentacji będzie miał okazję do rehabilitacji. O godz. 2 rozpocznie się bowiem drugi konkurs indywidualny w Sapporo.
- Już się wiele razy denerwowałem po zawodach. Teraz przyjmuję to trochę spokojniej. Oczywiście nie skaczę z radości, że zająłem miejsce w drugiej dziesiątce, ale przynajmniej wiem, nad czym pracować. Mam plan na kolejne zawody - dodaje Stoch.
Zapowiedzi sportowe weekendu w Trójmieście
dziennikbaltycki.pl
Opracował: ŁŻ