Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radni jak dzieci w piaskownicy. Kłócą się o łopatki i grabki [KOMENTARZ]

Piotr Ogórek
Piotr Ogórek
Radni nieraz są jak minionki z popularnej bajki - śmieszni i mało poważni
Radni nieraz są jak minionki z popularnej bajki - śmieszni i mało poważni Pixabay
Obserwując radnych miasta Krakowa, można dojść do wniosku, że czasami zapominają, do czego są powołani, a Radę Miasta Krakowa mylą z piaskownicą.

WIDEO: Krótki wywiad

We współczesnych czasach radni mają ogromne pole manewru, aby wyborcom chwalić się swoimi działaniami i aktywnością. To już nie tylko tradycyjne media, ale wydaje się, że przede wszystkim, media społecznościowe. Te mogą być bardzo pomocne, ale bywa też, że dopiero tam widzimy przywary radnych i ich małostkowość.

Pierwszy przykład z brzegu. Radny Łukasz Wantuch zablokował na Facebooku radnego Andrzeja Hawranka. Ten drugi wyśmiewał bowiem biznes, który próbuje rozkręcić ten pierwszy - Wantuch Investment. Stwierdził, że wpłaci wymaganą kwotę, aby na bieżąco dostawać informacje o działalności firmy i móc się z tego pośmiać.

Wantuch stwierdził, że nie będzie się męczył i Hawranka zablokował. Ten nie omieszkał się tym pochwalić na Facebooku, co wywołało burzliwą dyskusję. W końcu Wantuch po kilku godzinach Hawranka odblokował. Zazdroszczę radnym, że mają tyle czasu, aby komentować i boksować się wzajemnie w mediach społecznościowych. Żeby jeszcze coś z tego konstruktywnego wynikło. Ale przynajmniej jest wesoło i śmiesznie.

Wydaje mi się, że to chyba jedna z charakterystycznych cech naszych radnych, że z lubością tracą godziny na jałowych dyskusjach, z których nic nie wynika. Najlepiej widać to na sesjach rady miasta przy omawianiu tematów, do których niekoniecznie potrzebna jest wiedza merytoryczna. Na zasadzie: nie znam się, ale się wypowiem.

I znów, jeśli byłby chociaż z tego jakiś pożytek. Ale nie, radni potrafią kilka godzin wykłócać się w sprawie rezolucji czy uchwał kierunkowych, które w teorii mogą nie mieć żadnego wpływu na nic! Na przykład ostatnio debatowano nad rezolucją do władz wojewódzkich, aby w Krakowie nie mogły odbywać się polowania. Już wcześniej było wiadomo, że władze wojewódzkie rezolucji nie wezmą pod uwagę. Zresztą nie jest ona wiążąca. Tymczasem radni okładali się słownie przez 3-4 godziny! Nie miało to żadnego sensu, niezależnie czy rezolucja przeszłaby, czy nie (nie przeszła). Dobrze, że chociaż wcześniej dopuszczono do głosów mieszkańców i ekspertów. Gdy na mównicy zaczęli szaleć radni, jeden z nich stwierdził, że poziom dyskusji drastycznie spadł.

Po co radni to robią? Pewnie liczą, że ktoś na żywo ogląda relacje z sesji. A może lubią sobie po prostu pokrzyczeć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska