Pięć kontenerów do segregacji śmieci zniknęło nagle z Bronowic. Okazuje się, że za tajemnicze zaginięcie odpowiadają dzielnicowi radni. Część mieszkańców decyzją jest zaskoczona. Teraz krakusi zmuszeni są do wyrzucania odpadów do pojemników przeznaczonych na wszystkie nieczystości.
Chodzi o kontenery, które znajdowały się przy ulicy Rydla w sąsiedztwie pętli tramwajowej. Można do nich było osobno wyrzucić papier, szkło białe czy kolorowe.
- Kilkanaście dni temu chciałem wyrzucić worek z butelkami i okazało się, że pojemniki zniknęły - opowiada Ryszard Ptak, mieszkający przy ulicy Rydla. - Nie rozumiem tego zupełnie. Z jednej strony zachęca się ludzi do dbania o środowisko, do segregowania śmieci. A tu nagle, kiedy się człowiek przyzwyczaił do tego, to pojemniki znikają - dodaje Ptak. Zapytaliśmy w Miejskim Przedsiębiorstwie Oczyszczania, dlaczego zabrano kontenery.
- To nie nasza decyzja - odpowiada krótko Piotr Odorczuk, rzecznik prasowy MPO. - Dostaliśmy wniosek od rady dzielnicy, która odpowiada za teren, aby pojemniki zabrać - wyjaśnia. I dodaje, że MPO prosiło o wyznaczenie innego miejsca w okolicy, gdzie można by było umieścić kubły. Takie się jednak nie znalazło.
Skąd taka decyzja rady?
- Część radnych mieszkających w tamtej okolicy faktycznie poprosiła, by rada taki wniosek wysłała - mówi Bogdan Smok, przewodniczący rady dzielnicy. - Chodzi o to, że kontenery stały w reprezentacyjnym miejscu, a dość często zdarzało się, że worki ze śmieciami zamiast do środka lądowały obok pojemników. Taka sytuacja zdarzała się nagminnie - dodaje Smok.
- Faktycznie często było tak, że worki leżały naokoło. Jednak czasem dlatego, że pojemniki były przepełnione - uważa Ptak.
Tymczasem radni obiecują, raz jeszcze przyjrzeć się możliwości powrotu pojemników do segregacji na swoje miejsce. Do sprawy powrócimy.