– Mieliśmy sporo sytuacji i chyba jest tak, jak trener powiedział, że trzeba takie sytuacje wykorzystywać, żeby dobić przeciwnika – mówi Rafał Pietrzak. – W drugiej połowie Zagłębie dostało trochę tlenu i potrafili to wykorzystać. Pokazaliśmy jednak charakter do końca. „Broziu” wszedł, strzelił bramkę i cieszymy się, że zawodnicy, którzy wchodzą z ławki, pomagają drużynie.
Wisła strzeliła trzy bramki Zagłębiu, ale paradoksalnie jej bolączką w tym meczu była skuteczność, a dokładnie jej brak. Stuprocentowych okazji na kolejne gole było bowiem jeszcze przynajmniej drugie tyle. – To jest to, co było naszą bolączką na początku sezonu – tłumaczy Pietrzak. – Motto naszego trenera jest jednak takie, że jeśli stracimy trzy, to strzelimy cztery. To nas obowiązuje cały czas, więc cieszymy się, że mamy te sytuacje, ale musimy je lepiej wykorzystywać.
W końcówce Wisła wcale nie zamknęła Zagłębia w jego polu karnym. Gola przyniosło jej tak naprawdę zagranie Jakuba Bartkowskiego „na aferę”, po którym błąd popełnił Jakub Tosik, co z zimną krwią wykorzystał Paweł Brożek.
– Cieszymy się z tego, że mamy trzy punkty. Założenia na sześć ostatnich meczów w tym roku, a teraz już pięć, są bowiem takie, że chcemy wygrać wszystko – podsumował Pietrzak.
Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków
Oglądaj mecze Ekstraklasy na żywo online w Player.pl >>>
Follow https://twitter.com/sportmalopolskaAutor Bartosz Karcz
DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ: