- Nie ukrywam: liczymy na to, że w 1/32 finału trafimy na drużynę z ekstraklasy – mówi Sobala, 32-letni skrzydłowy lub środkowy napastnik.
Bienias, młodszy o pięć lat środkowy obrońca, wtóruje mu: - Z punktu widzenia klubu dobrze byłoby się piąć szczebel po szczebelku w górę. Ale myślę, że moim i chłopaków marzeniem jest, aby przyjechał na nasz stadion zespół z ekstraklasy, tak jak to miało miejsce przed ostatnią rundą. Z Piastem był sparing, mecz pucharowy wyglądałby inaczej. Fajnie byłoby się zmierzyć z lepszym przeciwnikiem typu - powiedzmy – Lechia Gdańsk czy Legia Warszawa. A jakby były derby Krakowa, to już w ogóle kosmos! Ale spokojnie, poczekajmy, co się wydarzy.
Mariusz z Hutnikiem związany jest od 11 lat. Sam mówi: "prawie od zawsze". - Wcześniej trenowałem w Wiśle Kraków, ale dopadła mnie choroba serca i musiałem przerwać uprawianie sportu. Do gry w Hutniku, za czasów juniora młodszego, namówił mnie trener Robert Czopek, który był moim nauczycielem wf. Przyszedłem, no i tak już zostało, z małą przerwą na grę w Proszowiance.
Wideo: Joanna Urbaniec
W czasie, kiedy Bienias wracał z Proszowic na Suche Stawy, Sobala właśnie układał sobie życie w Krakowie. Co skłoniło częstochowianina, byłego zawodnika m.in. Rakowa i Skry, do przeprowadzki?
- Spowodowana było tylko i wyłącznie jednym – miłością do Pauli! - nie ukrywa Kamil, którego dziewczyna podjęła wcześniej studia w Krakowie. On sam, szukając tu klubu, dzięki znajomości z ówczesnym zawodnikiem Hutnika Konradem Tyrpułą, dostał szansę pokazania się na testach. Dziś, po dwóch i pół roku występów w Hutniku, ma w dorobku 54 gole w 80 oficjalnych meczach. To najlepsza średnia w zespole.
- Tylko się cieszyć. Nie ma się co oszukiwać, w moim wieku już jakiejś wielkiej kariery nie zrobię, ale ja tutaj czuję się bardzo dobrze. I mogę śmiało powiedzieć, że Hutnik to już mój dom – podkreśla Sobala. - Przychodząc tu, nie znałem nikogo, a po dwóch tygodniach testów poczułem się tak, jakbym grał z chłopakami rok. Trener bardzo mi zaufał, zobaczył we mnie potencjał i jakoś mu się za to odpłacam.
Hutnik Kraków zdobył Puchar Polski w Małopolsce. W finale po...
Kiedy wiosną 2017 roku powstawała Akademia Piłkarska Hutnika, Kamil Sobala został w niej jednym z trenerów.
- Jakąś malutką cegiełkę do budowania akademii przyłożyłem. Trener Janiczak powiedział, żebym spróbował, zapisałem się na kurs trenerski. Prowadziłem grupę z rocznika 2010 przez ponad rok - opowiada. - Podoba mi się to, ale podjąłem inną pracę, osiem godzin dziennie. Do tego mam własne treningi. Życie prywatne może nie tyle zaniedbałem, ale moje obowiązki zaczęły z nim kolidować, dlatego za pracę w akademii podziękowałem. Grupę przejął po mnie kolega. Mam jednak nadzieję, że do tego wrócę.
Szkoleniowcem w akademii, zrzeszającej obecnie ponad 400 młodych piłkarzy, jest natomiast Bienias.
- Prowadzę grupę orlików młodszych, czyli rocznik 2009. Poza tym pracuję też zawodowo – wyjaśnia 27-latek. - Akademia? Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że rozwinie się w tak szybkim tempie. Mieliśmy konkurenta w postaci AS Progres (po sąsiedzku – przyp.), klubów okolicznych typu Grębałowianka, czy nawet w postaci Wisły, Cracovii, Garbarni, do których też zapisuje się dzieci z Nowej Huty. Ale widać, że jest boom na Hutnika. Dzieci z chęcią do nas przychodzą, z chęcią trenują z nami - zawodnikami pierwszej drużyny, bo wielu z nas jest trenerami w akademii.
Mariusz dodaje: - Dla mnie zawód trenera na razie jest dodatkowym smaczkiem. Chciałbym jeszcze pograć - jestem, można powiedzieć, w kwiecie wieku piłkarskiego - i na tym się skupiam. Ale fajnie, że mam kontakt z wychowankami Hutnika i fajnie byłoby, gdyby jeden albo drugi chłopiec pojawił się w tym miejscu, w którym ja jestem teraz.
Podczas meczów na trybunach są nie tylko jego młodzi podopieczni, ale też rodzina – żona Patrycja, rodzice, teściowie. Natomiast Sobali bardzo często w roli widza i największego kibica towarzyszy sprawczyni jego przenosin do Krakowa – Paulina.
- Często jest też na naszych meczach wyjazdowych, a chłopaki nawet żartują, że jak jest Paula na meczu, to mamy pewne trzy punkty. Zawsze na rozgrzewce rozglądamy się po trybunach – uśmiecha się Kamil. - Wielkie buziaki dla niej, bo wspiera mnie ogromnie!
Akurat na finale regionalnego Pucharu Polski w Kalwarii Zebrzydowskiej jej zabrakło (Sobala: - Musiała przypilnować pewnych spraw), ale Hutnik i tak łatwo pokonał IV-ligowego Orła Ryczów 4:0. Piłkarze fetowali sukces na boisku razem z kibicami.
Kibice na meczu Hutnik - Orzeł Ryczów. Fani Hutnika cieszyli...
Bienias: - Piłka nożna to dla nas coś więcej niż tylko sport. To emocje. Zwycięstwa, porażki, czasem remisy. Robimy to, co kochamy. Gramy dla przyjemności, dla siebie, ale też dla kibiców.
A jak smakuje zdobycie regionalnego Pucharu Polski? Jak można go porównać z awansem do III ligi? - Awans na pewno był ważnym momentem w mojej przygodzie w Hutniku. Pucharu nigdy wcześniej nie wygraliśmy, więc to też jest sukces. Inny, ale porównywalny z awansem – mówi Bienias.
REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL
**Wszystko o
Regionalnym Pucharze Polski - newsy, ciekawostki, wyniki i tabele!**

