Czytaj też: Przechodzili nielegalnie przez ulicę, posiedzą za graffiti
Gigantyczna reklama prezerwatyw oburza też wojewódzkiego konserwatora zabytków, pracowników biura miejskiego konserwatora i wielu krakowian.
Wojciech Gepner, przedstawiciel właściciela obiektu, firmy Echo Investment, potwierdza, że właśnie otrzymał pismo od grupy osób domagających się zdjęcia reklamy w ciągu 10 dni. - Jeśli tego nie zrobimy, grożą podjęciem kroków prawnych - mówi Gepner i dodaje, że jego firma nic nie może zrobić.
- Wydzierżawiliśmy ścianę agencji reklamowej i to ona decyduje, co na niej zawiesić - stwierdził. - Jesteśmy przekonani, że reklamę tę wcześniej zatwierdziła komisja etyki reklamy. My nie mamy etyka na etacie. Nie chcemy więc decydować.
Gepnera ta reklama nie razi. - Nie ma w niej nic zdrożnego. Przecież prezerwatywy są dostępne w każdym hipermarkecie przy kasie - zauważa.
Okazuje się, że podobne stanowisko wyraża wiele osób. - Przechodzę tu często i nawet mi do głowy nie przyszło, że ta reklama może być kontrowersyjna - śmieje się Katarzyna Stępniewska, studentka AGH. - Nie ma golizny, erotyki, jest tylko hasło. Wtóruje jej ekipa chłopaków wracających z basenu. - Nam to nie przeszkadza - zapewniają.
Zupełnie innego zdania jest Jan Janczykowski, wojewódzki konserwator zabytków. - To co wisi na Cracovii, jest żenujące - mówi. - W tak reprezentacyjnym miejscu nie powinno być tego typu reklam. Niedobrze świadczy to również o właścicielu obiektu. To jest przestrzeń publiczna i plastyk miasta powinien coś w tej sprawie zrobić.
Tak wywołany Jacek Stokłosa przyznaje, że Cracovia stała się śmietnikiem reklamowym. - Niestety, nic nie poradzę - stwierdza. - Nie mam narzędzi prawnych do interwencji.
Plastyk zauważa, że właściciel Cracovii mógłby chociaż zgłaszać zamiar umieszczenia reklamy. Taki dobry zwyczaj mają np. właściciele szkieletora, którzy za każdym razem gdy zmieniają reklamę, zatwierdzają ją w urzędzie.
Plastyk przyznaje, że otrzymał już skargi na reklamę prezerwatyw wiszącą na Cracovii.
Halina Rojkowska z biura miejskiego konserwatora zabytków dodaje, że budynek jest w ewidencji zabytków. - Nie daje mu to jednak pełnej ochrony - zauważa. - Właściciele nie mają prawnego obowiązku uzgadniania reklamy z magistratem. Obiektu nie chroni też lokalizacja poza Starym Miastem.
Jerzy Fedorowicz, radny miejski, przewodniczący komisji kultury, stwierdza, że trzeba podjąć dyskusję z konserwatorami, władzami Krakowa, plastykiem i prawnikami, co można zrobić z wielkopowierzchniowymi reklamami. - W wielu eksponowanych miejscach Krakowa psują one estetykę - dodaje. Być może zajmiemy się tym na komisji kultury.
Na Facebooku w Grupie Broń Błoń uczestnicy dyskusji o reklamie nie zostawiają na urzędnikach suchej nitki. Zauważają też, że reklamę już raz ściągnięto... na czas pogrzebu Wisławy Szymborskiej.
Wybierz Wpływową Kobietę Małopolski 2012 Zobacz listę kandydatek i oddaj głos!
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie
Ferie zimowe 2012. Zobacz, jak możesz je spędzić w Krakowie!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!