Dla obu stron remis oznacza, że wciąż pozostają bez zwycięstwa w 2025 roku. Z drugiej strony mecz w Chorzowie miał kilka faz, w których jedna lub druga drużyna mogły przechylić zdecydowanie szalę na swoją stronę. Wystarczy wspomnieć, że przy remisie 1:1 dwie świetne okazje dla Ruchu zmarnował Bartłomiej Barański, co szybko zemściło się na „Niebieskich”, bo gola dla gości strzelił Kamil Zapolnik, a po chwili ten sam zawodnik mógł zamknąć sprawę gdyby wykorzystał sytuację sam na sam z Martinem Turkiem. Trafił jednak w słupek, a w ostatniej minucie regulaminowego czasu wyrównał Daniel Szczepan.
Po końcowym gwizdku trener Bruk-Betu Termaliki Marcin Brosz powiedział: - Myślę, że ogólnie oglądaliśmy bardzo ciekawe spotkanie, jeśli popatrzeć na to z boku. Wiele się działo pod jedną i drugą bramką. Od samego początku można było zauważyć, że zarówno my jak i zespół z Chorzowa, chcemy wygrać. To nadawało tempa meczowi. Ja chciałbym podkreślić tutaj zaangażowanie moich zawodników, bo wiele było sytuacji dla nas bardzo trudnych do rozwiązywania, natomiast zaangażowaniem, poświęceniem, walką o każdą piłkę próbowaliśmy jak najszybciej przerywać akcje rywali i wychodzić do szybkich kontrataków. Bardzo się cieszę, że strzeliliśmy bramkę ze stałego fragmentu gry. Martwi to, że tylko jedną, bo mieliśmy przewagę wzrostu i wiedzieliśmy, że to będzie nasz argument.
Dodał również: - Ten mecz mógł się różnie skończyć, bo na początku drugiej połowy zespół z Chorzowa miał dwie groźne sytuacje. Natomiast później po bramce Kamila to my mieliśmy jeszcze dwie bardzo dobre okazje na gole. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Warto było oglądać to spotkanie, bo z mojej perspektywy było ono bardzo interesujące.
Oba zespoły o pierwszą wygraną w 2025 roku powalczą zatem w następnej kolejce. Bruk-Bet jedzie do Płocka na mecz z Wisłą, a Ruch podejmie Arkę Gdynia.
