Przez tysiąclecia człowiek doskonale sobie radził bez łazienki. Dopiero 50 lat temu daliśmy sobie wmówić, że bez niej nie da się żyć. Da się - przez miesiąc myłem się w jeziorze: było romantycznie
i bardzo tanio.
Podobnie z toaletą. Zbita z nielegalnie ściętej sosny latryna w niczym nie ustępuje ustępowi. Budowanie łazienki klasycznej jest trudne. Najpierw trzeba znaleźć ekipę. Tak się składa, że w budowie łazienek specjalizują się wyłącznie pijani i pazerni łajdacy, którzy przy pierwszej nadarzającej się okazji wymontują wam miedziane rury, sprzedadzą je na złom, a was wyślą po nowe do OBI.
Co prawda zdarzają się ekipy wyjątkowe - jak moja - ale i tak musicie pogodzić się z tym, że wasze mieszkanie nazajutrz będzie wyglądać jak Warszawa w 1945. A potem materiały budowlane. Jeśli łazienka ma powierzchnię stołu do ping-ponga, możecie być pewni, że pochłonie dokładnie tyle gładzi, klejów i tzw. regipsów, ile zużyto na Taj Mahal. Ale to dopiero początek zabawy. Czas na płytki. Jest ich około 350 milionów różnych wzorów i na pewno, przysięgam wam, NA PEWNO nie będziecie wiedzieli, które wybrać, i NA PEWNO wywoła to u was stany lękowe.
Możecie, oczywiście, skorzystać z porady architekta wnętrz, który skasuje 1000 PLN za projekt łazienki mniejszej niż podkładka pod myszkę.
Latryna, powiadam, latryna. Najlepiej sosnowa!