https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Riders on the Storm z Bielan to klub prawdziwych motocyklistów

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień, Zbiory Riders on the Storm
Zaczynali od składania starych junaków, WSK i SHL, zanim spełnili swoje młodzieńcze marzenia

Na co dzień są górnikami, monterami, listonoszami, informatykami czy mechanikami, ale to wszystko nie ma znaczenia, gdy ubierają czarne, skórzane kurtki z symbolami i emblematami, skórzane spodnie lub dżinsy z dziurami, wysokie buciory i siadają na swoich piekielnych maszynach, jak mówią o nich niektórzy.
– To jest odskocznia od codzienności, sposób życia. Jestem ja, mój motocykl i droga. Krótko mówiąc, w takich chwilach czujesz się wolnym człowiekiem – mówi Michał Chylaszek, prezydent Stowarzyszenia Klub Motocyklowy Riders on the Storm w Bielanach (gm. Kęty).

Marzenia o harleyu

Początek lat 90. ub. wieku to były czasy, gdy młodzi ludzie w Polsce namiętnie oglądali amerykańskie filmy o harleyo­wcach i marzyli o własnych motocyklach.
– Dla takich młodych ludzi harleye były wtedy zupełnie czymś abstrakcyjnym, zresztą jakikolwiek nowy motocykl był wówczas czymś mało osiągalnym – mówi Mariusz Surma, jeden z założycieli „Riders on the Storm”. Dlatego z grupą kilku podobnych zapaleńców zaczęli składać motocykle. Zamiast chodzić na piwo, czas spędzali w garażach, gdzie temat był oczywiście tylko jeden. Sposoby na zdobycie części były różne. – Raz ojciec załatwił jawę za pół litra wódki. Musiałem tylko odkręcić koła, bo jej dotychczasowy właściciel chciał sobie zrobić wózek – opowiada Mariusz. Pierwszy swój motocykl złożył, gdy był w ósmej klasie. To była SHL.
Na początku nieważne było to, czy motocykl jest ładny, ale żeby jeździł. Z czasem pojawiły się chromowane akcesoria i stare maszyny zaczęły nabierać błysku. Składali również zabytkowe motocykle. Szybko stało się to ich wielką pasją, która trwa do dzisiaj. Oczywiście to wszystko kosztuje.
– Łatwiej było trochę, gdy zaczęła się praca. Miałem swoje pieniądze, mogłem wziąć kredyt – mówi motocyklista z Bielan.
W 2008 r. udało mu się sprowadzić ze Stanów Zjednoczonych harleya–davidsona za 18 tys. zł. Dla listonosza z Pisarzo– wic to duża kwota.
To nie była nówka, musiał jeszcze włożyć sporo roboty, żeby motocykl mógł budzić zachwyty ciekawskich. Najważniejsze było to, że spełniło się jego wielkie młodzieńcze marzenie.
Obecny szef Riders on the Storm Michał Chylaszek od sześciu lat jeździ yamahą road star. Kosztowała go 21 tys. złotych.
Zanim dosiadł tej potężnej maszyny (pojemności 1700 m sześc.), wcześniej przez 12 lat jeździł uralem z wózkiem bocznym, który także sam złożył. Jak wyznaje ciężko było mu się z nim rozstać. Motocykle są jego pasją od ponad 30 lat.

Smycz w przepustnicy

Motocykliści z Riders on the Storm nie wyobrażają sobie, że mogą zerwać z ich maszynami. Jak dodają, to jest pasja na całe życie i związek nieraz trwalszy niż małżeństwo.
W przypadku Mariusza Surmy nawet dwa wypadki, które mu się przydarzyły, nie były tego w stanie zmienić. Raz tuż przed nim zahamował samochód bez stopów.
Cudem wyszedł z życiem z drugiego wypadku. Wtedy smycz od kluczyka dostała się do przepustnicy. Motocykl na pełnym gazie, stanął w miejscu niemal pionowo. Mariusz przeleciał w powietrzu z dobrych 150 metrów. Wiedział tylko, że musi jakoś położyć maszynę. – Pierwsze pytanie, gdy wrócił do świadomości, brzmiało: co moim harleyem – dodaje Izabela Surma, żona bielańskiego motocyklisty. W domu szczotką zdarł asfalt z rąk i wziął się za naprawę swojego motocykla.

Ballada The Doors

Początki klubu w Bielanach sięgają połowy lat 90. Nazwę wymyślił Artur Chwierut, jeden z pierwszych członków, nawiązując do słynnej rockowej ballady grupy The Doors z początku lat 70. „Riders on the storm”.
Klub aktualnie zrzesza 20 członków. Są w nim ludzie nie tylko z Bielan, ale także Oświęcimia, Chełmka, Bielska-Białej, Kobiernic, a nawet z Brzeska. Część wyjechała do pracy za granicą, ale nadal są jego członkami. Przez blisko 20 lat przez klub przewinęło się wielu motocyklistów. – W klubie obowiązują pewne zasady i hierarchia. Nie wszyscy się na to godzą – zaznacza prezydent Riders on the Storm. Klub z Bielan należy do Kongresu Polskich Klubów Motocyklowych.
Chętnych, którzy chcą poznać atmosferę świata harleyowców, nie brakuje. Niedawno klub otworzył oddział w Oświęcimiu. – Szukamy siedziby na zasadzie współpracy. Mamy wiele umiejętności, które możemy zaoferować – dodaje Chylaszek. Klub organizuje zloty, bierze udział w imprezach i akcjach charytatywnych. A

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska