Kobiety zagrożone na rynku pracy?

Ożenek, budowa domu, dzieci, a potem... traktory
W niepozornym garażu w Czarnochowicach znajdują się motoryzacyjne perełki. Swój dom znalazło tam kilka ciągników – niemieckie, angielskie, ale głównie polskie, w tym Ursus, który zrewolucjonizował polskie rolnictwo.
Każdy z odnowionych egzemplarzy wygląda jakby wyjechał z salonu. Blacha jest wypolerowana i błyszcząca, silnik chodzi jak igła. Właściciel wsiada po kolei do każdego ciągnika i robi pokazową rundkę na pobliskiej ulicy.
O historii swojej pasji mieszkaniec Czarnochowic mówi tak:
- Ożeniłem się, zbudowałem dom, potem na świat przyszły dzieci. Jak już wszystko się ustabilizowało to chciałem znaleźć jakieś dodatkowe zajęcie dla siebie. Z traktorami miałem styczność od dziecka, bo wychowałem się do gospodarstwie rolnym. Dziadek i ojciec byli mechanikami, więc od małego pomagałem im w warsztacie. Zawsze mieliśmy dwa traktory, więc pracy przy nich nie brakowało. Zamiłowanie do maszyn rolniczym jest u mnie w rodzinie dziedziczne – twierdzi pasjonat.
Problemy rozwiązuje przy kawie
Następca już rośnie. Syn Michał już naprawia ciągniki razem z tatą. Piotr Panuś przyznaje, że praca nie zawsze idzie gładko, zwłaszcza, że coraz trudniej dostać oryginalne części do maszyn sprzed 50-70- lat.
- Jak mam problem z czymś w pracy przy ciągniku, to robię sobie przerwę. Idę do domu, piję kawę lub herbatę i po 20 minutach wracam do pracy z gotowym rozwiązaniem. Taką mam naturę, że jak coś zaczynam to muszę to skończyć – mówi Piotr Panuś.
Z sentymentu ro równolatka
Aktualnie specjalista od pojazdów rolniczych pracuje przy renowacji ciągnika Ursus z 1976 r.
- Kupiłem go m.in. dlatego, że rok produkcji tego egzemplarza jest rokiem moich urodzin. W grę wchodzi więc sentyment. Maszyna jest w dość dobrej kondycji, ale z poważniejszych rzeczy wymaga naprawy głowicy. Razem z synem Michałem zamierzamy przywrócić go do jak najlepszego stanu. Większość prac realizujemy sami. Wyjątkiem jest malowanie blachy, które zlecamy zaprzyjaźnionemu lakiernikowi – mówi Piotr.
W swoim garażu kolekcjoner ma m.in. zielony ciągnik niemieckiej produkcji Kramer.
- Jest to jeden z nielicznych traktorów, do którego trzeba wsiadać od tyłu. Ma podczepiona kosę, którą w razie potrzeby można skosić łąkę. Obok stoi czerwony Massey-Harris „Pony” wyprodukowany w kooperacji amerykańsko-kanadyjskiej. Maszyna ma 72 lata i wciąż jeździ. Kilka metrów obok stoi mały traktorek, który przypomina dzisiejsze kosiarki.
Ursusowa rewolucja w rolnictwie
W garażu jest też Ursus, który zrewolucjonizował polskie rolnictwo. To był pierwszy traktor powszechnie dostępny dla ludności.
- Ten egzemplarz został wyprodukowany w 1964 r. Silnik dwutłokowy, pojemność 1960, moc 28 koni. Silnik jest bardzo trwały. Do tej pory można te ciągniki spotkać na polach podczas pracy – dodaje Piotr Panuś.
Pasjonat przyznaje, że praca przy traktorach go relaksuje.
- Zamykam się w garażu i jestem sam ze swoją pracą. Mam też ogromną satysfakcję, kiedy porównam początkowy stan maszyny z tym, po renowacji. Różnica zazwyczaj mocno zaskakuje. Dodatkowym atutem jest fakt, że ludzie mają sentyment do starych ciągników, które najczęściej kojarzą z wakacji na wsi. Nie jeden z nas z łezką w oku wspomina czas, kiedy jechało się takim papajem z dziadkiem wiejską drogą – dodaje Piotr Panuś.
- 8 najbardziej trujących grzybów w polskich lasach. Niektóre są śmiertelnie groźne!
- Najlepsze punkty widokowe na Tatry. TOP 10 miejsc, które Cię zachwycą!
- Oto małopolskie: Malediwy, Chorwacja, Prowansja, Toskania, a nawet Hawaje!
- Najbardziej betonowe miejsca w Krakowie. Oto ranking "betonowych pustyń"
- Gdzie na lody w Krakowie? Oto miejsca polecane przez internautów