Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rio 2016. Małachowski: Przegrałem z samym sobą, ale i tak jestem zadowolony

Przemysław Franczak, Rio de Janeiro
Piotr Małachowski po swoim ostatnim rzucie
Piotr Małachowski po swoim ostatnim rzucie Andrzej Szkocki/Polska Press
- Jeżeli prowadzisz przez pięć kolejek, a w szóstej tracisz prowadzenie, to jest słabo. Byłem jednak przygotowany, chciałem jeszcze powalczyć w tym ostatnim rzucie - opowiada Piotr Małachowski, srebrny medalista olimpijski w rzucie dyskiem.

Radość czy złość?
Zawsze jest sportowa złość, bo można było rzucać lepiej, jednak cieszę się. Zdobyłem kolejny medal dla Polski, a nie mamy w ostatnich, powiedzmy, dwunastu latach tylu medali, co zdobywa pływak Phelps.

Jaka była pierwsza myśl po tym doskonałym rzucie Christopha Hartinga i udanym ataku na pierwsze miejsce?
Byłem skupiony do końca, wiedziałem, że jest groźnym przeciwnikiem. Celował cały czas w prawy promień, ale trafiał w siatkę. Nie byłem zaskoczony tym, że rzucił daleko. Bardziej obawiałem się Daniela Jasińskiego, który złapał wiatr w żagle. A on jest młody, a młodość potrafi być straszna, nieobliczalna. Wiem, bo sam byłem kiedyś młody i potrafiłem zaskoczyć.

Ostatnia runda to kilka dalekich rzutów. Zmieniły się warunki?
Nie, po prostu czasami zawodnik może się nagle odblokować. W rzucie dyskiem wystarczy, że postawi stopę tak a tak i to są już dwa-trzy metry. Dlatego te dyski poleciały.

U Pana zabrakło tej kropki nad „i”.
Rzucałem dobrze, wynik 67 metrów na igrzyskach nie jest tak słaby. Zapraszam na rzutnię, trenuję jutro, można to sprawdzić. Ale tak: gdybym w trzecim rzucie trochę bardziej się rozluźnił, to tam by było ponad 69 metrów. To jest sport. I tyle. Ja naprawdę jestem szczęśliwy, ale bardzo zmęczony.

W pierwszej chwili nie wyglądał Pan na szczęśliwego.Bo jeżeli prowadzisz przez pięć kolejek, a w szóstej tracisz prowadzenie, to jest słabo. Byłem jednak przygotowany, chciałem jeszcze powalczyć w tym ostatnim rzucie.

Podczas konkursu chodził Pan często pod trybunę, gdzie siedzieli Tomasz Majewski i trener Witold Suski. Kto udzielał lepszych rad?Z „Długim” znamy się dobrze… Prawda Jasiński? (obok Małachowskiego właśnie przechodził Daniel Jasiński, brązowy medalista, reprezentant Niemiec polskiego pochodzenia – red.).
Jasiński (po polsku): Prawda, znamy się dobrze.
Małachowski: Kolejny Polak, więc półtora medalu mamy. Z Tomkiem jesteśmy przyjaciółmi, potrafi mnie zmobilizować, wkurzyć, żebym dalej rzucał.

Forma była.
Dobrze się czułem. Jestem z siebie naprawdę zadowolony. Nie oszukujmy się, oni są młodzi. Chociaż ja w ich wieku trochę dalej rzucałem.

I myśli Pan teraz: znowu Harting, tyle że teraz ten drugi?
Nie myślę o takich rzeczach. Robię swoje i już. Najwyraźniej każdy musi mieć swojego Hartinga. Nie przegrałem tutaj z nim, tylko z samym sobą. To jest sport. Większość z was mówiła: złoto, złoto, złoto. A tu niestety. To już jednak historia, za chwilę są kolejne mityngi. Cieszę się, że zdobyłem medal dla Polski. Fajnie, że jest kolejny.

Rozmawialiście chwilę po konkursie z Hartingiem.

Powiedziałem do niego: do zobaczenia w Tokio. Bo jeśli sport nadal będzie mi sprawiał taką satysfakcję jak teraz, jeżeli będę rzucał 66-68 metrów, to na pewno będę trenował. To jest całe moje życie. Ale jeżeli będę rzucał po 62-63, to wtedy... Wiadomo.

Ten srebrny medal jak dla...
Wszystkich Polaków. Przy tych nieszczęśliwych rzeczach, które działy się z dopingiem, niech teraz o tym zapomną i znajdą tę dobrą stronę medalu. Jesteśmy tutaj, walczymy dla Polski, nie ma co się zastanawiać nad tym wpadkami. Nie się coś dzieje, poczujmy sportowe emocje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska