Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert tworzy w Gorlicach, bo uciekł mu pociąg do Łodzi

Lech Klimek
Robert Kumorkiewicz, scenarzysta i reżyser filmu "Obrazki", autor powieści "Tacy sami". Tym razem chce wydać powieść sensacyjną osadzoną w realiach Gorlic. Szczegółów jednak nie zdradza.

Gdybym jeszcze malował i rzeźbił, to pewnie można by o mnie powiedzieć, że jestem człowiekiem renesansu - z rozbawieniem stwierdza Robert Kumorkiewicz. Muzyk, reżyser filmowy, scenarzysta i aktor, pisze teksty piosenek i komponuje, wokalista rockowy i pisarz, a na dokładkę montażysta filmowy, tym wszystkim zajmuje się Robert. W czasie wolnym od zajęć stara się prowadzić normalne życie. - Muzyka była pierwsza, na początku liceum z kolegami założyłem punkową kapelę - opowiada Robert. - Prosta muzyka, równie proste teksty, takie łatwo docierające do świadomości dzieciaków, którymi byliśmy i dla których graliśmy - kontynuuje. - Zespół nazywał się Party 5, a nazwa pochodziła od napoju produkowanego przez Pektowin - dodaje z rozbawieniem Kumorkiewicz. Ta pierwsza muzyczna formacja istniała niecałe dwa lata, zagrała sporo koncertów i przestała istnieć w sposób dość naturalny. Tworzący ją młodzi muzycy wyczerpali się w swoim pierwszym buncie, który kłócił się z nauką w szkole. Bardziej zajmowało ich zdobywanie wiedzy, a na bunt zawsze można znaleźć czas później.

- Nie wiem jak moi koledzy, ale ja szybko wszedłem w dorosłość - opowiada Robert. - Gdy miałem 18 lat, czułem się już jak rockowy emeryt - relacjonuje. - To był też czas, gdy zachłysnąłem się teatrem, aktorstwem, ale głównie reżyserią. Pierwsze sceniczne kroki Robert stawiał w liceum na górce. Tam z grupą kolegów pisali scenariusze, skecze kabaretowe, snuli plany o ich filmowym wykorzystaniu, chcieli to, co napiszą, grać i rejestrować. Ten okres to lata 90. ubiegłego wieku, nie było internetu, całą wiedzę trzeba było czerpać z książek.

Dom Roberta był ich pełen, jego mama, miłośniczka filmu, zgromadziła bogatą kolekcję woluminów dotyczących tej tematyki. Z nich Robert i jego koledzy czerpali pierwszą wiedzę na temat pracy z kamerą, zachowania na scenie czy też emisji głosu. - Po tych naszych pierwszych filmowych studiach w mamy bibliotece pozostały puste miejsca - relacjonuje Robert. - Mama do dziś, choć minęło już kilkanaście lat, wypomina mi, że pożyczyłem kilka książek kolegom, a one nie wróciły do swojej prawowitej właścicielki - dodaje. - To oczywiście takie jej przekomarzania się ze mną, ale faktem jest, że kilku pozycji brakuje. Po zdaniu matury Robert był pewien, że może zdawać tylko do szkoły filmowej. Chciał reżyserować filmy, to był jego cel. Jeśli zdobyć wykształcenie, to tylko w dziedzinie bliskiej sercu. Pierwsze podejście było nieudane, jak opowiada. Po całonocnej podróży pociągiem stawił się w Łodzi na egzaminy. Wtedy na jedno miejsce było ponad 500 kandydatów, wszyscy mieli jakieś swoje prace, rysunki, zdjęcia, pierwsze etiudy, a on tylko zmęczenie.

- Byłem kompletnie nieprzygotowany, zobaczyłem na własne oczy, co tam się dzieje i że to nie jest takie proste - relacjonuje Robert. - Odpadłem. Jako że do łódzkiej filmówki zdaje się po kilka razy, rok później spróbował jeszcze raz. Jego wyprawa do Łodzi na kolejny egzamin zakończyła się w okolicy Ciężkowic. Wtedy był strajk na kolei i musiał się dostać na pociąg do Tarnowa. Niestety, wraz z przyjaciółmi, którzy go odwozili samochodem, mieli wypadek. - I tak mi odjechał ten pociąg do Łodzi. Byłem zły, gdyż tym razem byłem przygotowany na egzamin, ale równocześnie szczęśliwy, że z wypadku wszyscy wyszliśmy cali i zdrowi, to było najważniejsze. Tak więc zostałem w Gorlicach - mówi Robert. - Ale się nie poddałem, znalazłem szkołę niedaleko, była to szkoła wokalno-aktorska w Krośnie - dodaje. - Tam dostałem się bez problemów z planem, że po jej skończeniu będę zdawał do filmówki na reżyserię.

W trakcie nauki w Krośnie Kumorkiewicz współpracował z teatrem TATA, którym wtedy kierował Damian Kierek, reżyser, absolwent Wydziału Reżyserii Dramatu Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Z teatrem brał udział w Spotkaniach Teatralnych w Horyńcu. Jak wspomina, to, że spotkał na swojej drodze Kierka, nauczyło go tak naprawdę pracy z aktorem, dało mocne podstawy do reżyserii. Razem z Kierkiem miał okazję uczestniczyć w warsztatach w Ośrodku Praktyk Teatralnych "Gardzienice", za co do dziś jest wdzięczny reżyserowi. - Pobyt tam był jak cios w głowę otwierający szeroko oczy - mówi Robert. - Wróciłem cały rozdygotany, ale ze świadomością, że odnalazłem swoją drogę, oni otworzyli mi oczy na sztukę niezależną. Po powrocie rozpoczęli przygotowania do wystawienia spektaklu według sztuki Sławomira Mrożka "Wdowy", jednak brutalna proza życia przerwała kontakt Roberta z krośnieńskim środowiskiem. Musiał wyjechać do pracy za granicą. Po powrocie ciężko mu było odnowić zerwane kontakty, więc rozpoczął zbieranie w Gorlicach grupy, z którą mógłby realizować swoje filmowe pomysły.

- Mieszkałem na Konopnickiej, więc w taki dość naturalny sposób trafiłem do Edwarda Wresiły - opowiada Kumorkiewicz. - Z nim nakręciłem swój pierwszy film, jeszcze przed wyjazdem za granicę. - Mogę z dumą powiedzieć, że moja współpraca z Edwardem chyba przerodziła się w przyjaźń - dodaje Robert. - Jego odejście bardzo mnie zabolało, strasznie żałuję, że nie wykorzystałem tych wszystkich jego zaproszeń na grilla, że nie wysłuchałem kolejnych jego opowieści, które bywały prawie gotowymi scenariuszami - kończy.

Po powrocie z zagranicy Robert wraz z Łukaszem Szymańskim rozpoczął tworzenie scenariusza do pierwszego większego filmu, który nosił tytuł "Obrazki", a jego realizacja trwała kilka lat. Próby odbywały się w Gorlickim Centrum Kultury, a dyrektor Adam Nowak udostępnił młodym pasjonatom salę teatralną. W realizacje zaangażowanych było kilkunastu gorliczan w różnym wieku. - Szło nam jak po grudzie, ale miałem szczęście współpracować ze świetnymi ludźmi, Edward, Adam Nowak, Robert Pasek czy Tadeusz Łuczejko, który napisał muzykę do tego filmu, świetne grono aktorów - opowiada Robert. - Wszyscy bardzo się angażowali, zarówno w grę, jak i w poszukiwanie możliwości budżetowych - kontynuuje Robert. - Edward to wszystko kręcił, udostępniał nam bezpłatnie montażownię, u Adama Nowaka za darmo mieliśmy salę do prób, bez nich ten pierwszy film nie miałby szans powstać. Pomimo że Kumorkiewicz nie był w pełni zadowolony z końcowego efektu, premiera filmu odbyła się w 2003 roku w kinie Wiarus. Był to chyba pierwszy przypadek, że efekt filmowej pracy gorliczan można było oglądać w kinowej sali. Premiera odbyła się przy wypełnionej po brzegi sali, a by kupić na nią bilet, widzowie stali w długiej kolejce. Po premierze film wyświetlany był jeszcze przez tydzień.

W kolejnych latach powstało jeszcze kilka produkcji, nie wszystkie ukończone, a jeden z filmów Roberta i Edwarda zakwalifikował się do finału krakowskiego festiwalu filmów krótkometrażowych. W 2011 roku Robert reaktywował zespół Party 5, muzycy nagrali płytę, sporo koncertują a obecnie nagrywają drugą płytę, minialbum zwany potocznie epką. Rok przed reaktywowaniem zespołu Kumorkiewicz wydał w wydawnictwie Poligraf swoją debiutancką powieść, książka nosi tytuł "Tacy sami" i zebrała sporo pochlebnych opinii.- Książki, których setki przeczytałem jeszcze w szkole podstawowej, na pewno ukształtowały w pewien sposób moją tożsamość, dały zielone światło wyobraźni - mówi Robert. - Słowo pisane, tak bliskie sercu, też jest przecież ściśle związane z filmem, gdyż wszystko zaczyna się od scenariusza. Jeśli dobry Stwórca da zdrowie, to na pewno będę pisał. Od pewnego czasu pracuję nad powieścią. Tym razem akcja nie będzie osadzona w Ameryce, jak w pierwszej książce, ale tu, w Gorlicach, będzie w niej sporo lokalnego kolorytu i będzie bardzo sensacyjnie - kończy z uśmiechem na twarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska