Rock-opera Wu-Hae poleci wśród samolotów

O grupie Wu-Hae usłyszeliśmy jakieś dziesięć lat temu. Jej koncerty w krakowskich klubach porażały dziką energią. Dwóch raperów szalało na scenie, wypluwając z siebie agresywne rymy, a gitarzyści wspomagali ich ciężkimi riffami o metalowym brzmieniu. Do zespołu szybko przylgnęła fama lokalnych twardzieli, mocno związanych z Nową Hutą.

- Nowa Huta to oddzielne miasto. Z takim zamiarem była budowana. Wychowaliśmy się na jej osiedlach, dorastaliśmy w blokowiskach. Teraz mamy tu swoje studio. Nasi rodzice nie byli lekarzami czy prawnikami. Dlatego poznaliśmy życie Nowej Huty od strony ulicy. I doświadczenia te opisujemy w naszych piosenkach. Posługujemy się w nich takim samym językiem, jak nasi kumple na osiedlach. Wykorzystujemy lokalny slang, aby być przez nich zrozumianymi - wyjaśnia Bzyk.

Początkowo zespół miał swoje próby w nowohuckiej Walcowni. Przemysłowy hangar szybko stał się ulubionym miejscem krakowskiej alternatywy rockowej. Kiedy właściciel zdecydował się go sprzedać, muzycy trafili pod opiekę Bartosza Szydłowskiego z Łaźni Nowej. Tam narodził się pomysł zrealizowania "Opery nowohuckiej". Szydłowski wręczył Bzykowi "Poemat dla dorosłych" Adama Ważyka - i poezja z 1955 roku powaliła wokalistę Wu-Hae na łopatki. Grupa postanowiła stworzyć concept-album opowiadający o dawnych i dzisiejszych losach Nowej Huty. Przypadkiem Bzyk trafił na socrealistyczny wiersz Wisławy Szymborskiej i również postanowił wykorzystać go na płycie.

- Kolega mi powiedział, że pani Wisława w młodości pisała wiersze popierające komunizm. Poszperałem trochę w niezawodnym Internecie i znalazłem "Na powitanie budowy socjalistycznego miasta". Piękny wiersz, który idealnie pasował na rozpoczęcie płyty. Podobno w czasach stalinowskich każdemu, komu wręczano legitymację partyjną, dawano do ręki jeden z wierszy Szymborskiej. To dobry przykład na to, jak władza potrafi wykorzystać kulturę i sztukę do swoich celów - opowiada Bzyk.

"Opera nowohucka" ukazała się w nietypowej formie - na komputerowym pendrivie umieszczonym w metalowej puszce! Z okazji premiery wydawnictwa, muzycy zakopali jeden egzemplarz swego dzieła w pobliżu Teatru Łaźnia Nowa - aby przetrwał dla potomnych. Sklepy muzyczne nie wiedziały, co począć z takim fantem, dlatego zespół sam sprzedawał "Operę nowohucką" za pośrednictwem strony internetowej. I do dzisiaj zszedł cały nakład - w sumie tysiąc sztuk.

Tematyka opowieści narzuciła nieco inne brzmienie utworom Wu-Hae - tym razem muzyka formacji była bardziej industrialna, pojawiło się w niej więcej elektroniki, rytmy stały się dynamiczne, choć nie zabrakło również mocnych wokali i masywnych gitar.
W trzy lata po premierze "Opery nowohuckiej", grupa postanowiła zaprezentować nam całość tworzącego ją materiału w krakowskim Muzeum Lotnictwa Polskiego.

- Pojawiła się wreszcie możliwość zagrania tego materiału w ciekawym miejscu - Muzeum Lotnictwa Polskiego. To nie będzie zwykły koncert - tylko kolejny znak, że coś ciekawego się dzieje w Nowej Hucie. W tle samoloty - a my mamy na "Operze" piosenkę "Niebo nie jest puste" o tym, że Amerykanie nadlecą i spuszczą stonkę albo bombę atomową - dodaje Bzyk.

Podczas wykonywania jednego z utworów na scenę wyjdą piłkarze Stali Nowa Huta wraz z rodzinami. I wykopią piłkę w publiczność. Pojawią się też Maciek Maleńczuk, Marcin Świetlicki, Jacek Królik oraz kwartet smyczkowy Zuzanny Iwańskiej, a Maciej Twaróg przeczyta w trakcie koncertu fragmenty swojej książki "Alfabet nowohuckiego przedmieścia", która swoją premierę będzie miała we wrześniu.

Pogryzł kontrolera MPK, nie wiedział, że ma HIV

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!