ZOBACZ WIDEO:
Rodzina z Krakowa w Nowym Dworze Gdańskim, w województwie pomorskim, spędzała urlop od końca ubiegłego tygodnia. W poniedziałek zapukali do nich pracownicy pomorskiego sanepidu, których o przypadku chłopca mającego z osobą chorą poinformował małopolski oddział. Ku ich zdziwieniu, kobieta, z którą rozmawiali, ostentacyjnie zlekceważyła wezwanie do poddania się kwarantannie.
- Zamiast wrócić do Krakowa w celu odbycia kwarantanny we własnym domu, zaczęto podważać nasze działania oraz ustalenia sanepidu krakowskiego, twierdząc, że chłopiec stał daleko od osoby chorej, że nie widzą podstaw do kwarantanny, że my jako inspekcja sanitarna psujemy im urlop i nikt im dni wolnych nie zwróci - mówił przed kamerą TVN Tomasz Bojar-Fijałkowski, dyrektor sanepidu w Nowym Dworze Gdańskim.
Matka chłopca odmówiła przyjęcia pisma i powrotu do domu. Skończyło się na interwencji w asyście policji, choć dopiero w... środę. We wtorek nie udało się rodzinie przekazać decyzji, bo... nie zastano jj w ośrodku. Udało się to zrobić dopiero w środę, choć rodzinę do powrotu i tak zmusiła dopiero decyzja właściciela ośrodka wypoczynkowego, że mają opuścić kwatery.
Kwarantannę przejdą w Krakowie. Lokalny sanepid zdecyduje, czy ukarze grzywną niesfornych turystów.
– Rodzice narażali zdrowie nie tylko swojej rodziny, ale też wszystkich innych przebywających na wczasach. Tłumaczenie, że jest się na urlopie w czasie pandemii, nie jest żadną okolicznością - ocenił w TVN dyr. Bojar-Fijałkowski.
Rodzina wróciła do Krakowa. W czwartek policja sprawdziła, czy są na kwarantannie domowej - wszyscy byli w mieszkaniu. Tutaj opisujemy tło i finał całej sprawy.
- Atlas grzybów trujących i jadalnych. Kluczowe różnice na przykładowych zdjęciach
- Demoniczne nazwy wsi w Małopolsce i ich "boskie" przeciwieństwa
- Oni nie skończyli studiów, a mają miliony. Jak to możliwe?!
- Tak wygląda budowana zakopianka [NOWE ZDJĘCIA]
- Zmiany w sklepach. Nowy obowiązek przy sprzedaży mięsa
- Te dzikie zwierzęta żyją w Krakowie [ZDJĘCIA]
