Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzecz o szlabanie, znaku, łamaniu prawa, by skorzystać z... prawa

Halina Gajda
fot.archiwum
Zalew w Klimkówce, tyle z nim problemów, ile wody w nim samym. Tym razem chodzi o prawo do wodowania łodzi. Niby można, ale nie można, bo na drodze stoi zakaz wjazdu. Bądź tu mądry...

Stoi sobie znak: zakaz wjazdu. Stać mu nikt nie zabrania. Tyle, że ów zakaz jest systematycznie łamany. I bynajmniej nie dlatego, że kierowcy to jacyś piraci drogowi, tylko dlatego że nie mają innego wyjścia, jeśli chcą popływać łódką czy żaglówką po Klimkówce. - Znak stoi przy pierwszym zjeździe do jeziora. Na drodze, poza znakiem, stoi jeszcze szlaban uniemożliwiający wjazd. Zamykany na specjalny klucz - mówi Łukasz Kosiba, prezes koła PZW Miasto Gorlice. - Tajemnicą poliszynela jest, że wielu amatorów "małej wody" podorabiało sobie tenże kluczyk i otwierają szlaban, by móc zwodować łódź - dodaje.

Prezes nie myli się co do znaku i szlabanu. Nie ma natomiast najświeższych informacji co do zamknięcia - w niedzielne popołudnie, podczas rekonesansu na miejscu okazało się, że szlaban nie jest zamknięty, a średnio wysportowany człowiek, ramię bariery bez trudu podniesie, choć to kawał żelastwa. Mimo iż pogoda na pewno nie sprzyjała w tym dniu plażowaniu, nad brzegiem zbiornika spacerowało kilkanaście osób. Po jeziorze pływała żaglówka - ciekawe, skąd się tam wzięła - wzdłuż drogi stało kilka miejscowych aut, ale również tych z obcymi rejestracjami.

- Kłopot z dojazdem nad jezioro, by bezpiecznie wprowadzić łódkę na wodę, jest tak stary jak samo jezioro. A wystarczy przecież zamienić istniejący znak na informację o możliwości postoju na przykład do 20 minut - tak, aby zwodować łódź i spokojnie odjechać. Wydaje mi się że niewielki plac dla lawet do przewozu łodzi też dałoby się wygospodarować - proponuje.

Sprawa ma jeszcze jeden aspekt. - Teren nad samym jeziorem należy do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej. Tymczasem jakaś obca, nie do końca zidentyfikowana osoba czuje się tam niczym pan na włościach: każdemu, kto ośmieli się podjechać, by łódkę zwodować, zaczyna złorzeczyć, bywa wulgarny, wzywa policję jakoby ktoś naruszał jego własność - relacjonuje dalej Kosiba. - Tymczasem, owszem nad jeziorem są tereny prywatne, ale są ściśle określone. Ten, gdzie wodowane są łodzie, z całą pewnością nie jest prywatny - podkreśla.

We wspomniane niedzielne popołudnie na miejscu nie było wprawdzie nikogo "niezidentyfikowanego" i przeklinającego, ale temat wodowania łodzi jest cały czas gorący na wędkarskich forach. Zakładamy, że za wpisami stoją poważni ludzie, więc po lekturze nasuwa się tylko jedna myśl: my naprawdę nie chcemy tych turystów. Brzmi dziwnie, ale ja inaczej nie można tego skomentować.

Ot, przykład - Okoń pisze: "chora sytuacja z tym szlabanem z tego, co tu czytam, właśnie noszę się z zamiarem wyskoczyć z łódką na Klimę (Klimkówkę - przyp. red) i tak się zastanawiam, czy rano pocałuję kłódkę i wrócę się na Rożnów, czy jednak uda mi się zwodować z asfaltu. Przed szlabanem stoi zakaz wjazdu, ale to nie on powinien egzekwować, kto może wjeżdżać, a kto nie, tylko jeżeli już policja. Swoją drogą to powinna być jakaś tabliczka, że nie dotyczy wodowania łodzi. Nie jestem zwolennikiem parkowania w samej wodzie i jeżdżenia wzdłuż brzegów po dnie wiecznie spuszczonego zalewu, ale jakiś dostęp do akwenu powinien być, przynajmniej dla wędkarzy, którzy bądź nie bądź płacą za pozwolenia dla PZW, który z kolei dzierżawi zbiornik".

Sprawa ze szlabanem, kluczykiem i przeklinającym jegomościem od lat przypomina węzeł gordyjski. A naprawdę jest o co powalczyć i co wyjaśniać. Wędkarze, czy ci, którzy lubią odpoczywać na wodzie, cenią sobie Klimkówkę. - Przyjeżdżają ze Śląska, Rzeszowa, Krakowa, Tarnowa - wylicza Grzegorz Grzywacz, wędkarz z Gorlic. - Z tego, co obserwuję, to w ciągu jednego dnia, na jezioro wypływa nawet dziesięć łodzi - mówi. Ta dziesiątka to tylko pozornie niewiele. W sezonie, takich dziesiątek są przecież setki. Za każdą stoją ludzie i ich pieniądze, które u nas zostawiają. A na takich podobno najbardziej nam zależy.

- To naprawdę jedyne bezpieczne miejsce, by wypłynąć. Pal sześć, jeśli ktoś ma lekki ponton. Przy niskim stanie wody, może go nawet ponieść kawałek. Gdy jednak ktoś ma łódkę czy żaglówkę, to taka waży co najmniej sto kilogramów. Ponieść w rękach się jej raczej nie da - mówi dalej wędkarz.

Nie tylko kwestia ciężaru wchodzi w grę, ale i odpowiedniego kąta, pod którym łódź musi być przenoszona na wodę. Jeśli nie będzie ku temu odpowiednich warunków, można nie tylko zniszczyć samą łódkę, ale i utopić auto razem z lawetą, a to już grubsza sprawa. Sprawa ma jeszcze jeden smaczek, a mianowicie taki, że wędkarze płacą dodatkowe składki za możliwość wędkowania z łodzi.

Mamy więc sytuację, gdy łamią prawo, by móc skorzystać ze swoich praw... - Wysyłamy w świat jasny przekaz: przyjechałeś nad Klimkówkę - więcej tu nie wracaj! Wydaje się, że prosty zabieg w postaci otwarcia szlabanu i zamieszczenia stosownej informacji o czasowym postoju rozwiązał by problem w zupełności - sugeruje Łukasz Kosiba.

Sprawa jest skomplikowana, tak jak kwestie własności nad całą Klimkówką. Są tam grunty i prywatne, i należące do skarbu państwa. Różne są więc metody zawiadywania nimi. - Znaki, które tam się znajdują, zostały ustalone co najmniej kilka lat temu, kiedy jeszcze zdarzało się, że powiatowa komisja bezpieczeństwa zbierała się w terenie. Oznaczenie dojazdów do jeziora w Klimkówce i Uściu Gorlickim zostało wówczas uzgodnione przy udziale policji - przypomina Janusz Konior, sekretarz gminy Ropa. O ile gmina może występować o zmianę oznakowania na drogach, które do niej należą, to ta takiego statusu nie ma. I wracamy do punktu wyjścia. O sprawie rozmawialiśmy ze starostą Karolem Górskim. Zaproponował spotkanie, również z geodetami, tak by dokładnie ustalić, o które działki chodzi i co możemy zrobić. Do tematu więc powrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska