Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądeckie: głuszce znów w górach

Stanisław Śmierciak
Nadleśniczy Zbigniew Gryzło z radionamiernikiem, który pozwala śledzić, gdzie skryły się głuszce w Beskidzie Sądeckim
Nadleśniczy Zbigniew Gryzło z radionamiernikiem, który pozwala śledzić, gdzie skryły się głuszce w Beskidzie Sądeckim Stanisław Śmierciak
Jenota nikt nie spodziewał się w lasach Nadleśnictwa Nawojowa. Nawet nie szukano by tych zwierząt podczas "spisu mieszkańców kniei", gdyby jeden nie okazał się pechowcem. Wpadł pod auto na drodze z Nowego Sącza do Krynicy-Zdroju.

- Pojawienie się jenotów w sądeckich lasach bardziej nas martwi, niż cieszy - mówi nadleśniczy z Nawojowej Zbigniew Gryzło. - To groźna konkurencja dla zadomowionych u nas lisów i borsuków. Jenot nie ma tu naturalnych wrogów i obecność tych zwierząt zakłóci równowagę gatunków.
Jenoty to tylko jedna z nowości wśród mieszkańców sądeckich lasów, ujawnionych podczas niedawnej inwentaryzacji zwierzyny w Nadleśnictwie Nawojowa.

Czytaj także:**Małopolski wojewoda funduje wczasy ciężko chorym**

Leśników cieszy najbardziej pojawienie się nieobecnego tu od lat żbika i powiększenie do 9 sztuk populacji rysiów. Za sukces uważają też zadomowienie się głuszców. Te oryginalne ptaki nie powróciły samoistnie. Na ich dawne tereny wprowadzili je pracownicy nadleśnictwa. - Głuszec kosztuje okoł0 3,5 tys. zł - opowiada nadleśniczy Gryzło. - Wpuściliśmy 15 ptaków. Trzy mają radiolokatory za 2,5 tys. zł, które przez 3 lata pozwolą śledzić, jak poruszają się w terenie. Leśnicy z namiernikami jeżdżą ich tropem 2-3 razy w tygodniu. Dwa głuszce zostały na Runku. Taka wyprawa to około 100 km po leśnych duktach. Koszt śledzenia to około 1000 zł miesięcznie. Warto jednak ponosić te obciążenia, by wiedzieć, czy przywracamy lasom dawną świetność.

Według Zbigniewa Gryzły, ta świetność, a raczej dzikość, lasów w Beskidzie Sądeckim powraca w sposób dostrzegalny. Inwentaryzacja zwierzyny wyraźnie to pokazuje. W Nadleśnictwie Nawojowa żyje wiele zwierząt chronionych. Żbik, 9 rysiów, 19 gronostajów, 22 wilki, 45 bobrów, 2 bociany czarne, 11 wydr, a nawet 5 orłów przednich. - Dawniej populację wilków szacowaliśmy po odnajdywanych szczątkach zagryzionych przez nie zwierząt, a zimą po tropach na śniegu - wyjaśnia Gryzło. - Teraz ustalamy ją, badając, jak instytut kryminalistyki, kod genetyczny z zostawianych przez nie odchodów.

Te kupki są jak wizytówki poszczególnych drapieżników. Każdy zwierz ma inny kod genetyczny i choćby próbek na danym terenie było sto, to i tak wiemy, że był tam jeden wilk lub kilka. Górska wataha zazwyczaj nie jest tu liczniejsza.

W przypadku głuszców zbierane i badanie są nie tylko odchody, ale także pióra gubione przez ptaki. Nadleśniczy Gryzło jest pewny, że w Beskidzie Sądeckim już wkrótce znów będzie można posłuchać wspaniałego tokowania głuszców. Inwentaryzacja zwierzyny odbywa się co kilka lat. Tegoroczna nie wykazała obecności niedźwiedzia w nawojowskim nadleśnictwie. Zbigniew Gryzło ostrzega jednak, że wcale nie oznacza to, że najgroźniejszego z naszych drapieżników nie spotkamy na tym terenie. Miś nie ma tu gawry, ale może tędy wędrować.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Gang Olsena napadł na bank ING w Nowym Targu
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska