Pierwsze, jeszcze w 2009 roku, pojawiło się oświetlenie. Jego budowa bezpośrednio związana była z organizowanymi w Ispie dożynkami gminnymi. Główną areną wydarzenia było boisko trawiaste przy Dunajcu, które mieszkańcy sami wykonali porządkując z wikliny i chaszczy działkę za wałem.
- Ludzie włożyli mnóstwo pracy, czasu i serca, aby to miejsce godnie się prezentowało. Gdybyśmy mieli w zasobach gminnych inny teren, to pewnie tam urządzilibyśmy takie boisko, ale nie mamy. Ten plac nadawał się wręcz idealnie. Żal to wszystko teraz niszczyć - opowiada Bąk.
Z czasem przy boisku pojawił się ogólnodostępny, murowany kominek grillowy i zadaszona wiata o powierzchni 37 metrów kw. na kilku drewnianych słupach przytwierdzonych śrubami do betonowej wylewki. Wiata wykorzystywana była m.in. podczas organizowanych co roku Dni Wikliny, które przyciągają rokrocznie do Ispu nawet kilka tysięcy osób.
- Pytałem poprzedniego burmistrza kilkakrotnie, czy gmina posiada zgodę na to, aby tak duża impreza mogła odbywać się w tym miejscu, czy nadzór budowlany zgodził się na postawienie wiaty, oświetlenia i grilla w terenie zalewowym. Ponieważ zbywał mnie i unikał jasnej odpowiedzi, napisałem zapytanie w tej sprawie bezpośrednio do nadzoru. Dzisiaj tego żałuję - opowiada Jacek Filipek, były radny w Wojniczu.
Kontrola wykazała, że wiata i oświetlenie postawione zostały bez wymaganego pozwolenia na budowę, a w przypadku grilla nie dopełniono obowiązku zgłoszenia zamiaru jego ustawienia.
Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego wydał nakaz rozbiórki wszystkich trzech obiektów, później decyzję tę podtrzymał również inspektor wojewódzki.
- Nawet gdyby gmina wystąpiła o pozwolenie na wybudowanie tych obiektów, to i tak by go nie otrzymała. Boisko znajduje się w międzywalu Dunajca, gdzie nie można niczego budować, chyba że zgodzi się na to Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej - tłumaczy Michalina Nadczuk, szefowa Powiatowego Nadzoru Budowlanego w Tarnowie.
W Ispie i Wojniczu łudzili się jeszcze, że wiatę, oświetlenie i grill można za drobną odpłatnością zalegalizować, ale - jak sprawdziliśmy - nawet gdyby przystał na to RZGW, to koszt procedury byłby gigantyczny. W sumie 227,5 tys. zł. Bardziej opłaca się rozebrać wszystko i przenieść gdzie indziej lub próbować przekonać właściwe instytucje, że ponowne ich ustawienie w tym miejscu nie będzie stwarzało zagrożenia wywołania podtopień i powodzi.
- Ktoś ustanowił prawo po to, aby je przestrzegać. Międzywale to miejsce szczególnie chronione, gdzie tego typu budów nie można prowadzić. Niepozorne słupy czy wiata, w sytuacji kiedy woda gwałtownie wzbiera w rzece, mogą być poważną przeszkodą dla jej swobodnego spływu. Wiklina łatwo się ugina pod jej naporem, a słup nie - mówi Konrad Myślik, rzecznik RZGW w Krakowie.
W powiecie tarnowskim inspektorzy nadzoru budowlanego wykryli w ubiegłym roku ok. 30 samowoli (głównie dzięki donosom), wydając nakazy rozbiórki. - Niektórzy twardo obstają przy swoim i nie stosują się do nich, korzystając z możliwości odwołań. Kolejnym krokiem jest nałożenie grzywny, która może wynieść nawet kilka tysięcy złotych, a w ostateczności, jeśli i ona nie poskutkuje, obiekt jest rozbierany przez wynajętą firmę na koszt właścicieli - mówi Michalina Nadczuk.