W kończącej się rundzie jesiennej przeszedł pan do historii jako ktoś, kto przyćmił gwiazdę słynnego Cristiano Ronaldo. O co dokładnie chodzi?
W wyjazdowym, zwycięskim dla nas meczu przeciwko Dalinowi Myślenice, strzeliłem głową gola w ostatniej minucie doliczonego czasu, stawiając pieczęć na wygranej 4:1. Fakt, wyskoczyłem bardzo wysoko, do piłki rzuconej z wolnego przez Daniela Kocembę. Nikt dokładnie nie policzył na jaką wysokość udało mi się wzbić, ale ktoś w drużynie rzucił hasło, że Cristiano Ronaldo mógłby się ode mnie uczyć strzelania goli głową i tak już zostało (śmiech).
Jednak na boisku widać, że gra głową należy do pana mocnej strony
W ostatnim czasie wyciągnęło mnie mocno do góry. Mam ponad 180 cm wzrostu, ale – nawet będąc mniejszym – timing miałem na tyle dobry, żeby w środku pola wygrywać pojedynki główkowe z bardziej od siebie potężniejszymi przeciwnikami. Teraz nie ma mowy, żebym przegrał pojedynek główkowy w środku pola. Wracając do strzelonej bramki, to z racji swojej pozycji, w pole karne rywali zapuszczam się głównie przy stałych fragmentach. Chciałbym, żeby tak, jak mojego tatę, piłka szukała w polu karnym. W moim przypadku to ja muszę jej poszukać.
Był to drugi mecz z rzędu, w którym zdobył pan gola. Można było mówić zatem o serii
Wcześniej trafiłem w derbach przeciwko Unii Oświęcim, z którą wygraliśmy 5:2. Zdobyłem gola na 3:1. Był o tyle ważny, że pozwolił nam się rozpędzić. Dysponuję też mocnym strzałem, więc uderzyłem zza pola karnego, tuż przy słupku. Jeśli chodzi o moją skuteczność, to idę co roku tym samym rytmem. W poprzednim sezonie zdobyłem cztery gole w Jawiszowicach, które rozłożyły się równo po dwa na każdą rundę. Teraz jesień także zakończyłem dwoma trafieniami.
Nie jest pan jednak w drużynie od strzelania goli…
Dokładnie. Występuję w środku pola, wymieniając się na „ósemce” z Marcinem Czaickim. Często przychodzi wykonać tzw. czarną robotę na „szóstce”. Każdy w zespole ma swoje zadanie do wykonania. Właśnie dlatego, że każde ogniwo drużyny jest silne, na koniec jesieni plasujemy się w ścisłej czołówce tabeli piłkarskiej elity w Małopolsce.
Walka w środku pola to także większe ryzyko złapania żółtej kartki
Dokładnie tak. W Rabce Zdrój, gdzie przegraliśmy 0:5, „przykleiła” mi się bezpośrednia czerwona kartka. Ułamek sekundy spóźniłem się z atakiem, trafiając w nogi rywala. To dlatego ostatni mecz rundy przeciwko Słomniczance musiałem obejrzeć z trybun. Mecz w Rabce był dla nas pechowy. Graliśmy na sztucznym boisku. Ciężko się odnaleźć, przechodząc z naturalnej murawy, a rywala na co dzień grając na sztucznym terenie. Po przerwie szybko straciliśmy dwa gole, potem była moja „czerwień” i wszystko się rozsypało. Jednak na tym polegała jesienią nasza siła, że nawet w przypadku porażki potrafiliśmy szybko ją wymazać z pamięci i od razu wrócić na zwycięską ścieżkę.
To już trzeci pana sezon w IV lidze, wcześniej na szczeblu wojewódzkim była roczna przygoda w Rajsku.
W Rajsku zdobywałem jeszcze seniorskie doświadczenie. Po dwóch latach spędzonych w Jawiszowicach czuję się bardzo pewnie w seniorskim gronie. Jestem młody wiekiem, ale już dojrzałym. Mogę być wdzięczny klubowi, który dał mi szansę zaistnienia w seniorskiej piłce.
Czy myśli pan o tym, żeby zagrać w wyższej lidze?
Piłka jest nieobliczalna nie tylko na boisku, ale także poza nim. Nie wybiegam myślami zbyt daleko. Sumiennie wykonując swoją pracę na boisku, mogę zwrócić na siebie uwagę kogoś z klubu wyższego szczebla. Można pozostać przy futbolu w innej roli. Rozpocząłem studia na drugim roku wychowania fizycznego w oświęcimskiej PWSZ. Mam też trenera UEFA „C”, co daje mi możliwość trenowania drużyn seniorskich do klasy A. Na razie prowadzę orlików, czyli drużynę dwunastolatków w Sole Oświęcim. Na razie jednak głównie koncentruję się na występach na boisku.
Przystępując do zreformowanej IV ligi robiliście w Jawiszowicach plany na zdobycze punktowe? Wszak latem w klubie rozważano nawet rozwiązanie drużyny seniorów…
Co nas nie dobije, to tylko może wzmocnić. Jesteśmy najwyżej sklasyfikowani spośród ekip zachodniej Małopolski i to jest dla nas najważniejsze. Mamy w dorobku „skalp” mistrza jesieni, czyli Wiślan Jaśkowice, z którymi wygraliśmy na wyjeździe. To był jeden z lepszych meczów w naszym wykonaniu. Niewiele brakowało, a pokonalibyśmy u siebie Termalicę II. Gdyby przy stanie 0:0 udało nam się wykorzystać karnego, pewnie przynajmniej byśmy nie przegrali. Generalnie rudna dla zespołu na duży plus, którego jestem tylko jednym z ogniw.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Wycinka drzew na Rynku w Zatorze. Czy główny plac dotknie betonoza?
- Ale mecz w Oświęcimiu! Artyści i drużyna MOWP zagrali w hokeja dla Natalki Wolak
- Sprawdź, jakie mieszkania można kupić w Oświęcimiu za ponad 300 tys. zł
- Budowa obwodnicy Oświęcimia: pierwsza łopata wbita!
- Zabójstwo w Oświęcimiu. Norweg zgłaszał rzekome porwanie Mii w swoim kraju
- Rodzice z dziećmi w barwnym Korowodzie Świętych ulicami Oświęcimia
