Czytaj też:
Do zwierząt strzelano z broni pneumatycznej. Tylko trzy udało się uratować. Sprawę wyjaśnia policja w Oświęcimiu i w Kobiernicach.
Do postrzeleń czworonogów najczęściej dochodzi na wsiach. Koty są łatwym celem dla bezdusznego strzelca. Do tej pory nie udało się go zidentyfikować, choć w dwóch przypadkach zlecono badania balistyczne. Jeszcze nie ma wyników.
- Przypadków postrzelenia kotów prawdopodobnie było więcej, ale nie wszyscy właściciele kotów zgłosili zamach na życie pupilów na policji - mówi Mariusz Węgrzyn, współwłaściciel Centrum Zdrowia Małych Zwierząt w Kętach. Razem z pięcioosobowym zespołem przeprowadził trzy skomplikowane operacje ratujące zwierzęta. Trwały od trzech do sześciu godzin. Wszystkie koty były w bardzo ciężkim stanie. - Przestrzelony woreczek żółciowy, wątroba czy klatka piersiowa wymagały zabiegów wręcz mikrochirurgicznych - mówi weterynarz.
- Zgodnie z nowymi przepisami, za zrobienie krzywdy zwierzęciu można trafić za kratki nawet na trzy lata - przypomina Piotr Sidzina, komendant policji w Kobiernicach. Właściciele rannych i zabitych czworonogów winni to zgłosić policji.
Wybieramy Ludzi Roku 2011. Zobacz listę kandydatów i oddaj głos!
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!