Co robiła dziś Weronika Rosati w Krakowie?
Kręcę teraz serial w Krakowie, pod tytułem - "Majka". Mieliśmy dzisiaj scenę plenerową.
Jak Ci się pracuje tutaj?
Pracowałam parę razy w innych miastach, ale nigdy tak intensywnie, tak dużo. Podczas pracy w innym mieście lubię to, że wyłączam się wówczas ze swojego normalnego życia. Mogę się skupić całkowicie na planie, na roli. A Kraków jest bardzo fajnym miejscem, odpowiednim, aby kręcić tu taki serial.
Kogo grasz w serialu "Majka"?
Dagmarę - postać, która zawsze, gdy wejdzie, to robi straszne zamieszanie i narobi kłopotów. Porównuje ją trochę do Alexis z "Dynastii", ona mi ją przypomina. Alexis miała skłonność do uwodzenia mężczyzn, romansowania ze wszystkimi i bycia po prostu wredną osobą.
Są jakieś emocje, które szczególnie lubisz w postaci, którą grasz?
Lubię to, że jest inna ode mnie. Jest moim przeciwieństwem, aczkolwiek myślę, że w każdej kobiecie i mężczyźnie mimo wszystko tkwi jędzowatość. Każdy ma w sobie pewne pokłady złośliwości i czegoś niedobrego. Z tym, że ona jest osobą niedobrą i nie kryje się z tym. Dlatego ta postać jest ciekawa, bo ona nie robi tego dla kariery. Ma bardzo dobrą pozycję jako architekt.
Nie robi tego dla pieniędzy, ale ze względów, które w moim odczuciu świadczą o niespełnieniu w miłości. Jak pracujesz nad rolą?
Nauczono mnie w instytucie Lee Strasberga, że najpierw trzeba zbudować postać. Muszę wiedzieć, jak ta postać się śmieje, chodzi, siedzi, mówi, jaką ma intonację. Muszę wiedzieć w co się ubiera, jaki ma styl. Jak ta osoba sama siebie widzi. Zawsze czerpię inspirację z ról innych osób, które żyją albo żyły. Często inspiruję się różnymi aktorkami, nawet ich prywatnym zachowaniem.
To jakie było zachowanie Sharon Stone w supermarkecie w Los Angeles?
Zachowała się bardzo fajnie, musiała mieć dobry dzień. Bo podobno nie jest osobą zbyt miłą, przyjazną. Kosztowało mnie to 10 minut ostrej męczarni zanim podeszłam. Mimo tego, że uważam, iż nie powinno się podchodzić do takich osób, gdy spotykamy je prywatnie. Ale miło zareagowała i bardzo poważnie zaczęła ze mną rozmawiać. Od razu mnie spytała, czy jestem aktorką. Uznałam to za jeden z największych komplementów zawodowych w swoim życiu, że Sharon Stone zobaczyła we mnie aktorkę.
Skojarzył mi się z Tobą także Roman Polański, bo po pierwsze Ty też niezbyt miło wspominasz Szwajcarię, gdzie się wychowywałaś, a poza tym go znasz. Jaki to jest człowiek?
Znam go od 8 lat. Poznałam go na planie "Pianisty", później byłam też kilka dni na planie "Zemsty" i miałam okazję z nim dużo rozmawiać. On mi wtedy powiedział, że muszę wyjechać do szkoły uczącej metodą Lee Strasberga do Nowego Yorku. Zrealizowałam to dopiero po paru latach, ale stwierdzam, że miał absolutną rację. Co mogę powiedzieć o nim? To że jest bezsprzecznie dżentelmenem w stosunku do kobiet. Postrzeganie go przez pryzmat afery, która miała miejsce 40 lat temu, jest niesprawiedliwe. W tym biznesie jest o wiele więcej złych ludzi, którzy nie zapłacili nawet jednej tysięcznej ceny, jaką on płaci. Polański jest naprawdę w porządku wobec ludzi. Poza tym, że jest tyranem na planie i wtedy potrafi się zachowywać groźnie, ale to wynika z tego, że jest perfekcjonistą.
To znaczy?
Musi być dokładnie tak, jak on sobie zaplanował. Potrafi mocno ochrzanić, ale przecież musi panować nad całą ekipą.
Skąd się u Ciebie bierze taka determinacja, aby grać, aby być aktorką?
Słowo determinacja w dzisiejszych czasach kojarzy się negatywnie. Za czasów moich idoli, lat 40. i 50., determinacja była czymś niezbędnym, pozytywnym. Świadczyło to o kimś, że jest pracowity, skoncentrowany, perfekcyjny, gotów pracować w weekendy, po godzinach i tak dalej. Na tym polega determinacja, na niezwykłej pracowitości i skupieniu. Taką mam naturę, trudno mi się z tego wytłumaczyć, ale taka zawsze byłam. Nic się nie zmieniło.
A co Ci daje granie?
Na planie czuję się osobą szczęśliwą. Każdy człowiek przecież dąży do szczęścia. Będąc naprawdę zdeterminowanym ma się obraną pewną drogę. Jednak nie ma tak w życiu, że można bez problemów iść nią od razu. Trzeba przejść ciężkie boje i upokorzenia, niesprawiedliwości, aby trzymać się tej drogi. Mnie się wydaje, że prasa często wypisywała głupoty na mój temat z tego względu, że nie mogli mnie zrozumieć, a ja odbiegałam od pewnego obrazu. Gdybym nie była zdeterminowana, to może dopasowałabym się do tego wizerunku.
Stałaś się taką ofiarą medialną.
Bo nie pasuję do prostego wyobrażenia, kim powinna być córka znanych rodziców. Dla ludzi taka córka powinna być pustą panienką, nieutalentowaną, głupią i zepsutą. Takie jest wyobrażenie.
Próbowałaś jakoś z tym walczyć?
Nie należę do osób, które są skupione tylko na swoim wizerunku. Koncentruję się na swoim zawodzie, na aktorstwie. Nie opowiadam o swoim życiu prywatnym. Być może to jest błąd w obecnych czasach, bo większe kariery robią osoby, które w bardzo sprytny i nieprawdziwy sposób tworzą swój wizerunek. Ja nie mam takich zdolności ani takich ambicji. Po prostu robię swoje. Wiem, że dużo osób widzi to i zaczyna cenić. W czasach, kiedy wszystko jest sztuczne i zakłamane, dobrze jest nikogo nie udawać.
Ale jest też tak, że jeśli nie chcesz opowiadać o swoim życiu prywatnym, to media same Ci je dopiszą.
To jest normalne, ja temu nie zaradzę.
A nie myślałaś o tym, aby jednak stworzyć swój wizerunek.
Nie potrafiłabym udawać kogoś innego. A jedyny dobry PR, jaki mogę robić, jest to walka z niekompetencją i zakłamaniem, niektórych mediów.
Walczyłaś z jakimiś mediami?
Oczywiście. Wygrałam proces w sprawie rzekomych operacji plastycznych, o jakie mnie posądzano.
Czy wizerunek smutnej dziewczyny, która kiedyś powiedziała, że urodziła się by cierpieć, jest aktualny?
W trakcie tego wywiadu powiedziałam, że miałam różne przejścia, ale nie będę o tym mówić, bo to jest moja prywatna sprawa. Wówczas dziennikarka zapytała mnie, czy to znaczy, że mam biedne życie. To ja odpowiedziałam bardzo sarkastycznie i żartobliwie - urodziłam się, żeby cierpieć. Powiedziałam to żartem, czego dziennikarka już nie napisała. Miałam różne przeżycia - i dobre, i złe, ale nie chcę opowiadać o tym w żadnym wywiadzie.
Co sprawia Ci radość poza graniem?
Przebywanie z najbliższymi, przyjaciółmi, z bliską osobą. Bardzo proste rzeczy.
Myślałaś, kiedyś o tym, że jest coś w życiu, co spowoduje, że zrezygnujesz z aktorstwa?
Tymczasowo tak - dzieci. Jeżeli to będzie na zawsze, to znaczy, że tak musiało być.
Masz jakieś postanowienia na 2010 rok?
Moje motto życiowe to - dzisiaj pracuję na jutro. A czy są postanowienia? Nie mam. "Majkę" będę kręcić cały rok, więc jestem spokojna i bardzo się z tego cieszę. Myślę, że wszelkich najważniejszych zmian w życiu dokonałam w tym roku. Więc chciałabym, aby te zmiany wyszły na dobre.
Jakie to były zmiany?
Wszystkie są związane z życiem prywatnym, więc nie chcę o tym mówić. Ale co do życia zawodowego - to mogę powiedzieć, że będę grała w nowym filmie Piotra Matwiejczyka.