Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skąd się biorą kurczaki? [ZDJĘCIA, VIDEO]

Anna Agaciak
Wojciech Matusik
Żeby był kurczak musi być jajko. A może odwrotnie?

Jak to z tymi kurczakami jest we współczesnym świecie? Odpowiedzi szukamy u Ireny Kłak, właścicielki najstarszego w Krakowie Zakładu Wylęgu Drobiu z Bieżanowa. - Firmę założył mój nieżyjący już mąż Stanisław w 1959 roku, więc o pisklakach wiem wszystko - uśmiecha się.

Zobacz także:**Skąd się biorą kurczaki? (ZDJĘCIA)**

Zanim na świecie pojawi się żółciutka, "rozgadana" kuleczka, do zakładu sprowadzane są jaja ze specjalnych ferm. - My na przykład od lat współpracujemy z Wolbromiem - mówi właścicielka. - Jaja trafiają do klimatyzowanych inkubatorów - urządzeń lęgowych.

W komorach przypominających pokoje, jajka mają jak w solarium. Przez 18 dni leżą sobie w prawie 38 stopniowym ciepełku, na ruchomych "leżakach". Są owiewane nawilżonym powietrzem i obracane na różne strony. - Wszystkim steruje bardzo czuły komputer - wyjaśnia pani Irena. - Gdyby coś było nie tak, włącza się alarm, dzięki któremu sprowadzamy pomoc, aby jajeczkom nic się nie stało.

Po 18 dniach takiego wylegiwania, jajka są przenoszone na trzy dni do komór klujnikowych. Wjeżdżają tam na tacach lęgowych (po 120 - 130 sztuk), które w specjalnych regałach na kółkach, ustawiane są ciasno jedno przy drugim. - Właśnie tutaj, w temperaturze ponad 37 stopni odbywa się zbiorowe rozbijanie skorupek - zdradza właścicielka zakładu.

Pisklę zaczyna nakłuwanie skorupki po szerszej stronie jaja. Jeszcze zanim ją rozbije, z jajek dochodzą coraz donośniejsze odgłosy. W ten sposób kurczaki stymulują pozostałe do działania. Gdy po trzech dniach udaje im się rozbić skorupki i wygramolić, początkowo są wycieńczone ciężką pracą, jaką musiały wykonać. Są wilgotne i bardzo nieporadne. Po 3-4 godzinach jednak schną i zaczynają być żywotne.

Ponieważ z każdą minutą, braci i sióstr jest coraz więcej, o upadek nie ma się co martwić. W puchatym ścisku, jeden kurczak podpiera drugiego. No i każdy sprawdza możliwości płuc i pisklęcych gardeł.
Poza hałasem jest też drugi znak, że klucie dobiega końca. W powietrzu unosi się pyłek z ich wysuszonego puchu. Nieprzyzwyczajeni szybko zaczynają więc kaszleć.

W czasie klucia, ze skorupek niemal jednocześnie wydostaje się 15-20 tys. piskląt. To żółciutkie brojlery i kolorowe kurczaki ogólnoużytkowe. Aby nie zgniotły się w tacach, pani Irena dzieli je na mniejsze grupy. Maluchy trafiają do plastikowych, wyłożonych ściółką skrzynek, po 25 sztuk. W nich czekają na odbiór przez klientów. Mają szczęście. Kurczaki z Bieżanowa w większości jadą do małopolskich gospodarstw.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: 2-latek pogryziony przez psa w Bukowinie Tatrzańskiej
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska