To nie były jedyne rysunki na ulicy. Podobne pojawiły się też na innych budynkach. - To zdarza się nie po raz pierwszy - denerwuje się Andrzej Polak. Nie wierzy, że policja albo straż miejska pomoże złapać chuligana. Wtedy miałby szansę domagać się od wandala naprawienia szkód.
Czują się bezsilni
- Wcześniejsze sprawy były zgłaszane na policję albo do straży miejskiej, jednak nie było odzewu. Tym razem nie zgłaszam tego, bo znów zostanę zbyty - z goryczą mówi Andrzej Polak, który czuje się bezsilny. - My, właściciele sklepów nie chcemy wiele. Nie wymagamy, by dali nam stróża, który będzie pilnował budynków. Chcemy tylko, by mundurowi bardziej przyłożyli się do szukania wandali - dodaje.
Jak podkreśla, większość z tych napisów robi jedna osoba. Cechuje je identyczny charakter pisma, podobna treść. Na wielu budynkach przy ulicy Zaborskiej widnieje też coś w rodzaju podpisu: „KSC”. Złapanie tego jednego pseudografficiarza rozwiązałoby problem w dużej części miasta. - W sumie robią to dwie lub trzy osoby. Nie wierzę, by nie można było ich złapać - bulwersuje się Andrzej Polak.
Szpetny malunek - obrażający policję - znajduje się także na elewacji sklepu z odzieżą przy ul. Mickiewicza, gdzie pracuje Magdalena Waszkiewicz. - - Takie bazgroły można porównać z zaśmiecaniem środowiska - denerwuje się kobieta.
Sklepikarze dodają jeszcze, że usuwanie malunków jest kosztowne.
Lepiej zgłosić policji
Poszkodowani, aby móc domagać się od sprawcy odszkodowania, muszą zgłosić sprawę policji. - Jeśli zniszczone zostało mienie publiczne, to jest to ścigane z urzędu. Inaczej wygląda sprawa w przypadku zniszczenia mienia prywatnego. Wówczas jedynie na wniosek poszkodowanego rozpoczynane są czynności - mówi Robert Matyasik, rzecznik policji w Chrzanowie.
Wandal może uniknąć kary nawet jeśli zostanie złapany przez policję na gorącym uczynku. - Jeśli maluje na prywatnej posesji, a właściciel nie zgłosi sprawy, to nic nie możemy zrobić. Zdarza się też, że poszkodowany wycofuje zarzuty, jeśli wandal zgodzi się naprawić szkodę - dodaje Robert Matyasik.
Często jeden „malarz” ma na sumieniu wiele bazgrołów. - Gdy uda się ująć któregoś z wandali, zazwyczaj wskazuje on kilka miejsc, które odwiedził. Każdy z pseudografficiarzy ma swój styl, swoje podpisy. Ustalenie autora malunku nie jest więc aż tak trudne - dodaje policjant. - Wówczas to policjanci informują poszkodowanych, że mogą złożyć wniosek.
Grozi za to więzienie
Konsekwencje zabawy ze sprayem bywają bardzo poważne. - W zależności od wartości zniszczonego mienia mamy do czynienia z wykroczeniem lub przestępstwem. Za wykroczenie przewidziana jest kara finansowa, natomiast za przestępstwo kodeks przewiduje do 5 lat więzienia - podkreśla Robert Matyasik.
W grudniu w ręce policji trafił 23-letni mieszkaniec Trzebini, który od stycznia do czerwca dewastował elewacje budynków. Postawiono mu 13 zarzutów.
Wandal przyznał się do zarzucanych mu czynów. Straty są na tyle wysokie, że jego wyczyny traktowane będą jako przestępstwo.