Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skocznie podhalańskie znikają z krajobrazu

Redakcja
Pozostałości po skoczni K-45 w Dzianiszu
Pozostałości po skoczni K-45 w Dzianiszu Tomasz Mateusiak
Na Podhalu w czasach PRL istniało około piętnastu małych skoczni narciarskich. Działały między innymi w Poroninie, Witowie, Dzianiszu, Chochołowie, Bukowinie Tatrzańskiej czy Jurgowie. W chwili obecnej większość z nich to ruiny.

Nieliczne, które mogłyby służyć młodym zawodnikom, nie są remontowane z powodu... braku pieniędzy oraz nieuregulowanych kwestii własności gruntów, na których się znajdują się.

Mija właśnie dziesięć lat od momentu, kiedy eksplodowała forma Adama Małysza. Następstwem sukcesów był wielki wybuch ogólnonarodowej "małyszomanii". Do Polskiego Związku Narciarskiego zaczęli zgłaszać się możni sponsorzy z pieniędzmi na inwestycje sportowe. Mieszkańcy podtatrzańskich miejscowości liczyli wówczas, iż również do nich "zapuka" narciarski wielki świat. Oczekiwali remontu wielu obiektów, które nieużywane od lat, popadały w ruinę. Wydawało się, że już wkrótce ponownie zapełnią się trenującą młodzieżą.

Wielka kłótnia o dziesięć metrów zakopianki

Wraz z upływem lat coraz mniej słyszy się o remontach starych obiektów. Obecnie większy nacisk kładzie się na budowę nowych. Powstało więc kilka takich - także dla dzieci. Żaden z nich nie został wybudowany na Podhalu. Andrzej Kozak, prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego, uważa, że remont małych skoczni byłby strzałem w dziesiątkę.

- Jednak to bardzo trudny temat. Kilka lat temu pojawił się pomysł renowacji skoczni w Dzianiszu i Chochołowie. Przy średnich nakładach finansowych udałoby się przywrócić te dwa obiekty do stanu używalności. Niestety, właściciele działek, na których znajdują się skocznie, żądają ogromnych pieniędzy za dzierżawę terenu. Inaczej sprawa wygląda w Witowie. Tam jest zgoda właścicieli działek, lecz obiekt znajduje się głęboko w lesie. Nawet gdyby go wyremontować, niepilnowany, szybko zostałby ponownie zdewastowany - tłumaczy Kozak. Wszystko wskazuje więc na to, iż niszczejące obiekty "umrą" na Podhalu śmiercią naturalną. - Szkoda. W ostatnim czasie coraz więcej młodych z okolic Zakopanego garnie się do skoków. Jeżeli reaktywowano by te skocznie, nie musieliby dojeżdżać na treningi pod Krokiew - mówi Kazimierz Długopolski, trener skoczków, olimpijczyk igrzysk w Sapporo w 1972 roku .

A może to Ciebie szukamy? Zostań**miss internetu**województwa małopolskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska