WIDEO: Zaczyna brakować Ukraińców. Część pracodawców jest w stanie płacić więcej pracownikom z Ukrainy niż Polakom- mówi ekspert
Adrian K. 17 lipca br. uciekł ze szpitala psychiatrycznego w Andrychowie, gdzie od trzech tygodni przebywał na leczeniu. Udał się do dziadka w Choczni, bo miał ochotę napić się alkoholu. Z kuchni dziadka zabrał nóż o długości 21 cm i zamówił kurs taksówką. Usiadł obok kierowcy, a na pytanie - czym zapłacić za jazdę - odparł, że pożyczy gotówkę od matki. Do niej najpierw się udali autem. Potem Adrian K. wybrał inny cel podróży - ul. Zatorską w Wadowicach. W pewnej chwili w trakcie jazdy zaatakował kierowcę, groził mu śmiercią i domagał się gotówki.
- Zabiję cię, dawaj pieniądze – krzyczał. Taksówkarz utracił panowanie nad pojazdem i wpadł do rowu. Wtedy zaatakowany uciekł z miejsca zdarzenia. Zabrał go inny, przypadkowy kierowca. Adrian K. także zbiegł, ale wcześniej z portfela taksówkarza wziął 260 zł, a portfel i nóż wyrzucił. Poszedł do kolegi i poprosił go o podwiezienie do dzieci i dziewczyny. Partnerce wyznał, że dokonał napadu.
Przed prokuratorem przyznał się do winy. Twierdził, że nie zamierzał zrobić krzywdy taksówkarzowi, a jedynie go postraszyć. Myślał wtedy o kradzieży pieniędzy i auta. Niespodziewanie kierowca na widok noża wjechał fordem mondeo do rowu. Pokrzywdzony odniósł niewielkie obrażenia ciała. Sprawca wyraził żal z powodu tego, co zrobił.
Adrian K. był już karany za jazdę po pijaku i kradzież i pobicie. Odsiedział rok więzienia od 2016 r. W ostatnim czasie dorabiał jako pomocnik stolarza i zarabiał 2400 zł miesięcznie. Za rozbój z niebezpiecznym narzędziem będzie odpowiadał w warunkach recydywy. Biegli stwierdzili, że był poczytalny w chwili czynu.
