Dawid Kubacki o nowym rekordzie Wielkiej Krokwi: Fajnie było tak daleko się przelecieć
Do dekoracji wyszli tylko we trzech. Austriaków pokonali po wspaniałej walce, o zaledwie 0,1 pkt. Dla Eisenbichlera, Karla Geigera i Stephana Leyhe to nie był jednak moment wielkiej radości. Myślami byli przy 22-letnim koledze, który wtedy jechał już do szpitala na badania. Symboliczna scena - na podium zabrali jego narty.
- Trudno cieszyć się ze zwycięstwa w takim momencie – przyznawał Eisenbichler. - Konkurs na pewno był bardzo emocjonujący, niemniej trudno się się odciąć do tego, co się stało. Martwimy się o niego.
Upadek Davida Siegela na Wielkiej Krokwi. Co się stało?
Siegel, który ostatnio prezentował się bardzo obiecująco, w drugiej serii skoczył bardzo daleko – 142,5 m – ale popełnił błąd przy lądowaniu i przewrócił się w niekontrolowany sposób. Pierwsze diagnozy mówiły o skręconym stawie kolanowym i zerwanych więzadłach. W niedzielę informacje były bardziej optymistyczne, ale dokładna diagnoza będzie znana w poniedziałek po badaniach w Niemczech.
Do mediów społecznościowych wrzucił swoje zdjęcie ze szpitala, z dopiskiem "Pierwsza wygrana" i podziękowaniem dla kolegów z drużyny.
Trener Niemców Werner Schuster był wściekły na jury, że pozwoliło na tak długie skoki.
- Na pewno był zdołowany tym wypadkiem – zdradził Adam Małysz, dyrektor PZN. - Siegel to była nowa twarz w jego zespole, zaczął skakać na naprawdę dobrym poziomie i w takim momencie przydarzył się taki pech. Nie sądzę jednak, żeby to wpłynęło deprymująco na całą kadrę Niemiec. Zresztą wygrali w pięknym stylu. Przypomina mi się tylko jeden taki konkurs drużynowy, w którym zespół wygrał mimo jednego upadku. Dawno temu, bodaj w Bischofshofen, to również udało się Niemcom. Wtedy przewrócił się Hansjeorg Jaekle – znalazł historyczne odniesienie Orzeł z Wisły.