FLESZ - COVID-19 niszczy oczy
"Słoneczni chłopcy" to popularna sztuka Neila Simona, stworzona u szczytu jego kariery, która doczekała się wielu znakomitych adaptacji filmowych i teatralnych na całym świecie. Był to choćby film Johna Ermana z 1996 roku z Peterem Falkiem w roli Willy’ego i Woodym Allenem w roli Ala oraz londyńską adaptacja w reżyserii Thei Sharrock z 2012 roku z Richardem Griffithsem oraz debiutującym na West Endzie Danny’m DeVito.
- Zachwyciłem się tą wzruszającą i mądrą komedią, po mistrzowsku napisaną przez Neila Simona, komedią o miłości do teatru, o skomplikowanych relacjach na pograniczu przyjaźni i rywalizacji i o przemijaniu z którym ciężko się pogodzić. To tekst, za który warto się brać, tylko mając do dyspozycji wytrawny duet aktorów z wielkim bagażem doświadczeń i, jak to mówię, wciąż chorych na teatr - mówi Paweł Szumiec, reżyser.
Willy Clark i Al Lewis przez dziesięciolecia wspólnie bawili publiczność skeczami, których energię podsycały ich niełatwe relacje. Od lat skłóceni, nie rozmawiają ze sobą. Kiedy pojawia się propozycja powrotu na ukochaną scenę z ich popisowym numerem sprzed lat – znowu muszą, mimo wzajemnych animozji, spędzić ze sobą trochę czasu.
- Bohaterowie sztuki, to wielcy aktorzy w jesieni życia, wciąż głodni teatru, z ogromnym i pięknym teatralnym doświadczeniem, kolorytem epoki, która wraz z nimi odchodzi, zastępowana przez nowe trendy, mody, style i pokolenia. Ulotność tego odchodzącego teatralnego świata chciałbym choć na moment ocalić. Z wielką czułością myślę o ludziach teatru, o tym najstarszym pokoleniu teatralnej rodziny, pełnym jeszcze energii, apetytu na prace – ten tekst wydaje się właśnie im dedykowany - podkreśla reżyser.
Dwie główne role reżyser spektaklu postanowił powierzyć dwóm weteranom krakowskich scen - Leszkowi Piskorzowi i Jackowi Stramie. Spotkają się oni w teatrze po raz pierwszy od ukończenia szkoły aktorskiej pół wieku temu. Towarzyszyć im będą: Paweł Kumięga, Magdalena Woleńska i Rafał Sadowski. "Słoneczni chłopcy" to wspólna realizacja krakowskiego Teatru KTO oraz Teatru Miejskiego w Lesznie. Mimo problemów wywołanych pandemią, prace nad spektaklem udało się doprowadzić do końca.
- Kłopotem była niepewność dotycząca perspektywy wyraźnej daty premiery, gdyż założyliśmy na samym początku, że odbyć się ona musi z udziałem publiczności - ten materiał potrzebuje energii widza, jego reakcji. I choć pracowaliśmy z myślą o konkretnej i zaplanowanej dacie, to dopiero wiadomość o odmrożeniu teatrów dokładnie 2 tygodnie przed premierą dodała nam wiatru w żagle na ostatniej prostej - podsumowuje reżyser.
